Przebiegając dłonią po włosach, Danger przygryzł wargę, powstrzymując się przed utraceniem kontroli i rzucaniem wszystkim, co będzie w pobliżu. Ostatnią rzeczą, której potrzebował, było wpadnięcie w szał i pozwolenie Kelsey dodać kolejny punkt do listy 'Rzeczy typowe dla Justina'. Numerem pierwszym było to, że kogoś zabił.
Nie mógł uwierzyć, że był tak bezmyślny i pozwolił komukolwiek go zobaczyć. Zawsze był ostrożny z rzeczami, które robił. Nigdy nie został przyłapany. Robił wszystko dobrze i według planu. Nigdy nie zawalił. Nigdy, aż do dzisiaj i zżerało go to od środka.
Co jeśli zamiast Kelsey byłby to policjant przechodzący akurat przez las? Danger wolał nawet nie myśleć, co by się z nim stało.
Oczywiście wziąłby winę na siebie, bo właśnie taką osobą był. Nigdy nie pozwoliłby swoim chłopakom wpaść w kłopoty przez coś, co sam zrobił, ale to już poza tematem.
Jedyne, o czym mógł myśleć, to co miał zrobić z Kelsey i co powie reszta, gdy się o niej dowie.
Ciągnąc końce włosów, Danger miał zamiar wrócić na górę, do swojego pokoju, gdy jeden z członków grupy go zauważył.
-Ej, Justin! - Bruce, głowa gangu (nie to samo co Justin, ale blisko), zawołał z kanapy, na której siedział z piwem w ręku.
Justin przeklnął się w duchu, po czym powoli się cofnął, aby na niego spojrzeć. Kiwnął głową na znak, że go słyszał.
-Zrobiłeś to, co miałeś zrobić? - wziął łyka z puszki, ponosząc brew na znak, że oczekuje odpowiedzi. Justin zatrzymał się, myśląc, czy powinien coś powiedzieć.
-Yeah, zrobiłem wszystko.
Bruce łobuzersko się uśmiechnął.
-Dobra robota, Bieber - pokiwał głową, widocznie pod wrażeniem.
'Nie będzie taki zadowolony przez długi czas, to pewne' pomyślał Danger.
-Dupek błagał o życie, kiedy Justin powalił go na kolana i przytknął mu pistolet do skroni. Komiczne gówno - Mike rzucił się na kanapę, kilkadziesiąt centymetrów od Bruce'a.
-Cholernie zabawne - dodał Marko, z uśmieszkiem. - Myślał, że będzie mógł odejść, bez oddania nam kasy. Kretyn jest tak idiotyczny, że naprawdę pomyślał, że ma szansę przeżyć.
-Szkoda, że Justin strzelił mu kulą w łeb - dopowiedział Dean. Otworzył piwo, siadając na fotelu.
Justin z uśmiechem kiwnął głową. Kochał być chwalony, podczas gdy suknisyn, którego zabił, nie miał już nic do powiedzenia.
-Praca z nim była przyjemnością - powiedział, wywołując gromki śmiech u wszystkich wokół.
Sarkazm był ich drugim językiem, zwłaszcza Justina.
Gdy śmiech ucichł, a wszyscy, oprócz niego, siedli na kanapie, Justin zadecydował, że to czas, aby powiedzieć im o Kelsey.
-Um, chłopaki?
Wszyscy spojrzeli w górę, skupiając na nim całą swoją uwagę.
-Jest coś, co muszę wam powiedzieć - chłopak zacisnął usta, drapiąc się po karku. Zastanawiał się, jak mógłby im to przekazać, mówiąc narazie tylko kilka słów, aby wybadać ich reakcję. - Spieprzyłem robotę.
Bruce zmarszczył brwi.
-Co masz na myśli, mówiąc, że spieprzyłeś? Powiedziałeś, że go zabiłeś.
-Bo zabiłem - powiedział.
-Więc o co chodzi? - wtrącił się Marco, zdezorientowany jak cała reszta.
Justin zwalczył chęć wywrócenia oczami.
-Ktoś to widział - mruknął głosem niskim, ale wystarczająco wyraźnym, żeby wszyscy usłyszeli. Pomieszczenie wypełniła cisza, aż w końcu Bruce postanowił się odezwać.
-Co to ma znaczyć?
-To znaczy dokładnie to, co powiedziałem. Jakaś laska widziała, jak zabijałem gnojka.
Bruce wstał.
-Kurwa, jak to 'jakaś laska widziała'? Bieber, co do kurwy nędzy? - splunął, pozwalając swojej złości wyjść na zewnątrz.
-Nie wiedziałem! Nikogo nie było wokół, gdy wciągałem idiotę do lasu! - chłopak wyrzucił ręce w górę. - Możesz zapytać reszty, upewniliśmy się, że nikogo nie ma wokół! Ale jakimś cudem dziewczyna się pojawiła i nas zobaczyła.
Bruce zacisnął szczękę, zamykając oczy. Wziął kilka wdechów, aby się uspokoić, po czym spowrotem je otworzył.
-Jak dużo zobaczyła? - spytał spokojnie.
-Widziała, jak zabijam suknisyna - odpowiedział niskim głosem.
Bruce zacisnął pięści za plecami.
-Kurwa - wymamrotał, przebiegając placami po włosach. - Co stało się potem? Uciekła? Zadzwoniła na policję?
-Myślisz, że wciąż byśmy tu byli, gdyby zadzwoniła na policję? - Justin skierował na niego wzrok, na co mężczyzna wzruszył ramionami. Szatyn potrząsnął głową. - Złapałem ją i opuściłem miejce, zanim cokolwiek mogło się stać.
Twarz Bruce'a się rozjaśniła.
-Wziąłeś ją?
Justin przytaknął.
-Ze sobą?
-Yup - odpowiedział, 'pykając' przy literce p. - Nie mogłem dac jej odejść po tym, co widziała. Jest w moim pokoju. Ale hej, posłuchaj, nie wydaje mi się, że jest na tyle głupia, żeby cokolwiek komuś powiedzieć. Dziwka jest stuknięta. Jedyne, czym się martwiła podczas jazdy, byli jej rodzice - wywrócił oczami.
-Pierdolisz? - zakpił Bruce, na co Marco i Mike się zaśmiali.
-Nie. Powiedziała, że jej rodzice są straszniejsi ode mnie. Strasznie dużo gada, wciąż zadawała jakieś pytania - warknął.
-O co pytała?
-Co z nią zrobię, kiedy wróci do domu, gdzie ją zabieram - wzruszył ramionami. Mężczyzna pokiwał głową, a jego twarz powoli łagodniała.
-W porządku. Jest na górze, tak?
Justin po raz kolejny przytaknął z twarzą nie wyrażającą żadynch emocjii. Mimo to zastanawiał się, co planują teraz zrobić.
-Zatrzymaj ją tam, nie może wyjść - Bruce znów siadł na kanapie.
-Jak to 'nie może wyjść'? - Danger zmarszczył brwi. - Powiedziałem tej suce, że wraca do domu i szczerze mówiąc, nie chcę jej tutaj. Jest irytująca.
-Wie za dużo - wyjaśnił, przytykając do ust puszkę piwa.
-Zupełnie serio, nie wydaje mi się, że cokolwiek powie. Nie wyglądała nawet na zbyt przestraszoną.
-Nie mogę ryzykować, Bieber. Zanim się zorientujemy, gdy tylko wyjdzie, policja będzie wiedziała o wszystkim i wszyscy będziemy aresztowani za to, co robimy. Tak jest bezpieczniej.
-Naprawdę jej tu nie chcę. Kayla już o niej pierdoli - jęknął Justin. Bruce tylko wzruszył ramionami.
-Słuchaj, muszę byc bezpieczny - my musimy byc bezpieczni. Dziewczyna zostaje przynajmniej na noc. Jutro zadecyduję, co z nią zrobić, ale do tego czasu ma zostać.
Justin czuł, jak zaciska zęby, a oczy mu ciemnieją. Bez słowa podszedł do Bruce'a i uderzył go w szczękę. Mężczyzna jęknął z bólu.
-Co do cholery? - syknął, po czym wstał i uderzył Justinem o ścianę. Przyparł go do niej i wymierzył cios w jego brzuch.
Danger skrzywił się z bólu.
-Kurwa - mruknął. Bruce tym razem trafił w profil chłopaka, przyciskając jego ręce do ściany.
-Idź na górę i się uspokój, zanim odpierdolisz coś głupiego, za co zostaniesz zabity - warknął.
-Jestem najlepszym, co masz w swoim chujowym życiu. Jeśli mnie zabijesz, będziesz niczym - zakpił Justin ze złością.
-Jestem pewien, że znajdziemy kogoś na twoje miejsce - odpyskował.
Oboje wiedzieli, że mówił poważnie, ale zdawali sobie także sprawę, że nikt nie mógł dorównać Justinowi.
Bruce wytarł prawą część twarzy, pozwalając krwi pobrudzić jego rękę. Klnąc pod nosem, potrząsnął głową i zajął miejsce na kanapie.
Klatka piersiowa Justina podnosiła się i opadała niespokojnie. Obracając się na piętach, wszedł po schodach. Mrucząc do siebie bezsensowne słowa, przeszedł obok swojego pokoju i skierował się na koniec korytarza. Gwałtownie otworzył drzwi, po czym wszedł, zastając Kaylę obracającą głowę w zaskoczeniu.
-Co do cholery tu robisz?
-Daj mi jakieś ciuchy - rozkazał.
-Po co? - syknęła.
-Po prostu daj mi pieprzoną bluzkę czy cokolwiek. Nie mam czasu na twoje pierdolenie - jad przesiąknął każde jego słowo.
-Po cholerę ci moje ubrania? - poniosła brew, kładąc rękę na biodrze.
-Mam sprawy do załatwienia. Daj mi te pierdolone ciuchy albo sam je wezmę - warknął ze złością w oczach.
Zgrzytając zębami, Kayla zmusiła się do odwrócenia i skierownia w kiedrunku szafy. Wyciągnęła koszulkę i szorty, po czym rzuciła je w Justina, który złapał je bez problemu.
Wyszedł i skierował się do swojego pokoju, do którego wszedł, trzaskając drzwiami. Rzucił ubrania w twarz Kelsey. Ta wzięła głęboki oddech i je podniosła.
-Co to? - zapyała.
-Bluzka, włóż ją - jego zdenerwowane oczy spotkały jej niepewne.
-Dlaczego? - spojrzała na jego pobitą twarz. - Co ci się stało? - źrenice jej się rozszeżyły.
-Baby i ich pytania - mruknął, potrząsając głową. - Po prostu włóż tą pieprzoną koszulkę!
Kelsey podskoczyła, zasoczona nagłym wybuchem gniewu chłopaka. Obleciał ją strach.
-Po co to? - szepnęła.
-Dla mojego zdrowia - gorzko odpowiedział. - Jak myślisz? - odpowiedział sarkastycznie, jakby to była najprostrza rzecz na świecie. - Zostajesz na noc - wymamrotał. Dziewczynie opadła szczęka.
-Myślałam, że wychodzę.
-Naprawdę? Cóż, źle myślałaś. Zostajesz na noc. Nałóż to i czuj się swobodnie, bo dopóki mam coś do powiedzenia, to nigdzie nie idziesz.
Kelsey zacisnęła powieki.
-Gdzie mam spać?
-Na podłodze. Baw się dobrze - Justin odwrócił się, pomachał jej zza pleców i wyszedł z pokoju, zamykając go na klucz. - Głupie, irytujące suki.
Przebiegł dłonią po włosach. Nawet się nie zorientował, że idzie wzdłóż korytarza, dopóki nie wszedł ponownie do pokoju Kayli.
-Kurwa, czego chcesz tym razem? - syknęła.
Chłopak ją zignorował, po czym oplótł ją ręką w talii i złączył ich usta w pocałunku.
W przeciągu kilku chwil, oboje pozbyli się ubrań i leżeli na łóżku dziewczyny. Ich nagie ciała przyciśnięte do siebie, poruszające się rytmicznie.
Jeśli Kayla była w czymkolwiek dobra, było to pomaganie Justinowi zapomnieć o wszystkim, a to było dokładnie to, czego potrzebował.
Zapomnieć.
~~
CAŁY rodział z punktu widzenia Dangera :D Jak sądzicie, był nieco zbyt niemiły dla Kelsey? Potrzebnie wdawał się w bójkę z Bruce'm?
kurwaa :O się dzieje. dawaj następny! i jeśli jesteś fanką One Direction to zapraszam na swojego bloga : http://never-lose-hope-one-direction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTo nic w porównaniu do tego, co będzie później
UsuńWOW! To na końcu było mocne! Na serio! Czekam na kolejne przetłumaczenie:) @moreofyou_baby
OdpowiedzUsuńświetne. czekam na następny :3 @hotlikebiebah
OdpowiedzUsuńWow! to jest ZAJEBISTE! To mnie zaskoczyło, że jest taki chamski i wredny ; D A końcówka mnie już rozwaliła. xD świetne;D czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńAle się dzieje. No nieźle. Wciągające to jest i jeszcze że naprawdę dobrze tłumaczysz to też dużo daje. Czekam na kolejne tłumaczenie ;) @bieber69jerry
OdpowiedzUsuńczekam na 7 fhjksd *.*
OdpowiedzUsuńtak najlepszy sposób zeby zapomnieć to według Justina ruchanie xd booooski :D
OdpowiedzUsuńnie lubię jak on tak mówi o Kelsey, tak jakoś blee... ale nie ma to jak zapomnieć xD
OdpowiedzUsuńŹle wyraża się o dziewczynach -.-
OdpowiedzUsuńAle widocznie tak miało być ;) / M
niesamowite <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać dalszych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńIdę dalej :D
To jest poprostu zajebiste, pisz duuużo xd
OdpowiedzUsuńDopiero tutaj jestem, ale bardzo mi się podoba. Jutro wezmę się za kolejne 6. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńlol. ta Kayla to jakaś taka dziwna :o
OdpowiedzUsuńALE ROZDZIAŁ AGHAJKAIW *w* szkoda, że Danger był taki niemiły dla Kels, ale gdyby nie to nie miałoby swojego charakteru *u*
Ta kayla to sister jusa?
OdpowiedzUsuńJaka kurcze sis? Poszedł z nią do łóżka!
UsuńAwww Zajebisty rozdział !!!!
OdpowiedzUsuńCoraz ciekawiejj !
OdpowiedzUsuńO kurwaaaaaa! <3333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333
OdpowiedzUsuńOMG superowy rozdział choć moim zdaniem nie powinien aż tak podle potraktować Kelsey.
OdpowiedzUsuńchyba zarywam nocke xD.
OdpowiedzUsuńkurwa coraj ciekawiej!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTO MNIE ROZWALA!!!
OdpowiedzUsuńAle zajebiste! Ciekawi mnie co stanie się Kelsey. Tak przy okazji ( sorry za spam) zapraszam na mój blog: alwaysmyway-harry-styles-fanfiction.blogspot.com
OdpowiedzUsuń