Jestem jebanym idiotą.
To oficialne.
Kilkukrotnie uderzyłem pięścią w szafkę, próbując wyładować złość, ale w efekcie denerwowało mnie to jeszcze bardziej.
Kiedy się wkurzę, złość przejmuje nade mną kontrolę i już nad sobą nie panuję. Jakbym ja tam tylko stał, a ktoś inny mną sterował.
Wyładowuję złość i nie wiem, co robię, dopóki czegoś nie spieprzę.
Kiedy już skończyłem bić szafki, moja klatka piersiowa gwałtownie się poruszała, pięści były czerwone i krwawiły, dodając rany do tych po wczorajszej walce z Lukiem.
Potrząsając głową, zmierzwiłem włosy, pociągając za ich końce.
Musiałem naprawić wszystko z Kelsey, bo w innym przypadku oszaleję.
Ona jest jak narkotyk. Narkotyk, którego zawsze mi mało.
Bez względu jak bardzo mnie zasmusi, zirytuje lub wkurzy, zależy mi na niej.
Coś wewnątrz mnie nie chciało dać jej odejść.
Musiałem ją znaleźć i wszystko poprawić. Nawet, jeśli nie zasługuję na przebaczenie, chcę przynajmniej spróbować.
Ignorując patrzących się na mnie ludzi, przedzierałem się przez korytarz w poszukiwaniu Kelsey. Dzownek jeszcze nie zadzwonił, więc miałem kilka minut do lekcji.
Skręciłem i zacząłem rozglądać się za jej drobnym ciałem wśród tłumu. Nie znalazłem jej.
Wzdychając, zawróciłem, próbując iść po jej krokach. Musiała być blisko. Czułem to.
Wracając myślami do niej stojącej przy szafce, wyjmującej książki, których potrzebowała i w pierwszym, co chwyciła, był podręcznik od historii.
Gdybym tylko wiedział która do klasa.
-Ty! - chwyciłem za ramię jakiegoś chłopaka, odwracając go przodem do siebie. - Gdzie jest sala od historii?
Jego źrenice się nieco rozszerzyły, a twarz podbladla. Wyglądał, jakby zobaczył ducha.
Wywróciłem oczami.
-Wiesz czy nie? - warknąłem. - Nie mam całego pieprzonego dnia.
To chyba go obudziło, bo wolno pokiwał głową. Przełknął ślinę, oblizując usta.
-T-to sala 210B.
Puściłem jego rękę, kiwając głową.
-Okej, dzięki.
-Nie ma za co - pisnął, na co poklepałem go po ramieniu i praktycznie pobiegłem do właściwej klasy.
Wbiegając po schodach na drugie piętro, zacząłem iść po korytarzu, czytając numery sal i przepychając dzieciaki przed sobą.
Kiedy zbliżyłem się do pokoju 210, lekko zwolniłem. Zaczynałem się męczyć i tracić oddech. Miałem wrażenie, że ścigam tą dziewczynę od kilku godzin, gdy w rzeczywistości minęło pare minut.
Po chwili znalazłem klasę i dziewczynę, których szukałem.
-Kelsey! - krzyknąłem, na co odwróciło się kilka głów.
Posłałem im znaczące spojrzenia, cicho warcząc, dzięki czemu wrócili do swoich własnych spraw.
Jej oczy spotkały moje i przez sekundę myślałem, że do mnie podejdzie, ale niestety odwróciła się, wcześniej patrząc na mnie spode łba.
Zmarszczyłem brwi, chcąc zawołać ją jeszcze raz, gdy zadzwonił dzwonek.
-Cholera - mruknąłem, przedzierając się przez tłum, żeby dotrzeć do Kelsey.
Wszyscy weszli już do klas, a ja doszedłem akurat w momencie, kiedy dziewczyna też zamierzała to zrobić. Złapałem jej rękę, pociągając do tyłu.
-Co do... Justin - syknęła. - Puść mnie! Co ty wyprawiasz?
-Muszę z tobą porozmawiać - powiedziałem szybko, chcąc, żeby mnie wysłuchała.
-Nie - potrząsnęła głową. - Już powiedziałeś wszystko, co chciałeś. Muszę iść na lekcję.
-Nie miałem na myśli tego....
-Oczywiście, że miałeś. W porządku. Nie obchodzi mnie to, ale przejmuję się spóźnianiem, więc jeśli pozwolisz... - próbowała wyrwać się z mojego uścisku, na co tylko go wzmocniłem. Skrzywiła się. - Justin...
-Proszę, wysłuchaj mnie.
Spojrzała na mnie oczami przepełnionymi złością i smutkiem, przez co coś ścinęło mnie w sercu i żołądku. Nienawidziłem widzieć jej przybitej, zwłaszcza, gdy to ja ją raniłem. Natychmiast poluźniłem uścisk.
-Błagam - poprosiłem.
Pokręciła głową.
-Nie zasługujesz na to. Czemu miałabym cię słuchać?
-Ponieważ chcę, żebyś mnie wysłuchała...
-Już to zrobiłam i usłyszałam same wyzwiska, Justin...
-Wiem i przepraszam. Okej?
-Przeprosiny nie zawsze wszystko naprawiają.
-Wiem o tym, ale próbuję. Mógłbym dać ci spokój i mieć to wszystko w dupie, ale tu pojawia się mój problem. Przejmuję się i nienawidzę cię smucić. Brzmi cholernie oklepanie, ale to prawda.
Spojrzała mi w oczy, po czym westchnęła, opuszczając ramiona.
-Byle szybko.
Kąciki moich ust delikatnie się podniosły.
-Dziękuję.
Pokiwała głową, nie patrząc na mnie.
Puściłem jej rękę, a ona skrzyżowała je na piersi, czekając na moje słowa.
-Jestem chujem.
-Jak widać.
-Jestem też idiotą.
Przytaknęła, zgadzając się ze mną.
-I jestem popierdolony.
-Nie mogłabym tego ująć lepiej.
Cicho się zaśmiałem.
-Wielkie dzięki.
Wzruszyła ramionami.
-Taka prawda.
Westchnąłem.
-Wiem i właśnie dlatego przyszedłem przeprosić. Bo wiem, że właśnie taki jestem, a nie powinienem. Tylko żartowałaś, a ja niepotrzebnie wziąłem to na poważnie. Przesadziłem.
-Przesadziłeś? Raczej oszalałeś.
-Tak się dzieje, kiedy tracę kontrolę. Moja złość wychodzi na wierzch i nad nią nie panuję.
Zmarszczyła brwi, rozumiejąc o co mi chodzi.
-Gdy to się dzieje, nie decyduję co mówię czy robię. Ja... robię to bezmyślnie, nie zastanawiając się nad konsekwencjami.
Nadąsała się, zakładając kosmyk włosów za ucho.
-Musisz nauczyć się kontrolować samego siebie, Justin.
Przytaknąłem.
-Wiem, ale czasem jest ciężko i nie wiem, kiedy to się stanie. Wszystko dzieje się nagle i ostatnim, czego chciałem było skrzywdzenie ciebie. Zwłaszcza po wszystkim, co się stało... - powiedziałem z głosem przepełnionym desperacją, drapiąc się po karku.
-Nie ważne, czy to chciałeś to zrobić czy nie. Czasem, gdy się złościsz, prawda wychodzi na jaw i...
-Nie - warknąłem, gwałtownie kręcąc głową. - To nie prawda, bo jesteś idealna taka, jaka jesteś. Nie myślałem trzeźwo, kiedy to wszystko mówiłem. Byłem idiotą, mówiąc coś takiego. Nie ma mowy, żebyś chociaż przypominała dziwkę. Rozumiesz?
Patrzyła w bok, unikając mojego spojrzenia. Delikatnie chwytając ją za brodę, poniosłem go, żeby na mnie zerknęła.
-Spytałem czy mnie rozumiesz?
Wzruszyła ramionami.
-Nieważne.
-Nie mów, że to 'nieważne', Kelsey - westchnąłem zbulwersowany.
-Bo co? Znów mnie zwyzywasz? - podniosła brew, przenosząc ciężar ciała na jedną nogę, kładąc rękę na biodrze.
Potrząsnąłem głową.
-Nie.
-Zaskakujące - wywróciła oczami, patrząc na drugi koniec korytarza.
Przygryzłem wargę.
-Kelsey...
-Co? - wymamrotała, wciąż unikając mojego wzroku.
-Spójrz na mnie - powiedziałem głosem słyszalnym tylko dla niej.
Przygryzła dolną wargę, ignorując moją prośbę.
-Skarbie...
Pokręciła głową, jeszcze mocniej wbijając zęby w wargę.
Wreszcie zobaczyłem ból w jej oczach, to, jak była zmęczona i uświadomiłem sobie, że nie chciała mówić ani słuchać. Chciała pocieszenia i właśnie to musiałem zrobić.
Podszedłem do niej, oplotłem rękami i przyciągnąłem do siebie.
Cicho zaczerpnęła powietrza, gdy nasze ciała się zetknęły.
Trzymałem ją mocno, nie chcąc puścić, a ona zaczęła się uspokajać w moich objęciach. Zamknęła oczy i wolno, ale pewnie się we mnie wtuliła.
-Przepraszam - szepnąłem jej we włosy.
Nic nie mówiła, przyciskając twarz do mojego trosu, próbując się przede mną ukryć.
Jeśli słowa nie działały, musiałem jej to udowodnić.
-Mam pomysł - lekko się odchyliłem, żeby mieć na nią lepszy widok. Podniosła na mnie wzrok.
-Jaki? - szepnęła.
-Podczas lunchu spotkajmy się przy głównym wejściu...
-Justin, to chyba nie jest dobry po...
Potrząsnąłem głową.
-Zaufaj mi, nie zrywamy się, ale...
-Justin, już raz opuściłam lekcje i zobacz, jak to się skończyło. Nie chcę dziś więcej afer.
-Posłuchaj, ja tylko zabieram cię...
-Justin, nie musisz...
-Ale chcę. Jeśli nie możemy zobaczyć się po szkole, nie mam zamiaru czekać do końca twojej kary, żeby wszystko naprawić. Podczas lunchu, chcę się spotkać przy głównym wejśćiu. Zabiorę cię gdzieś - w jej oczach pojawił się błysk zmartwienia, więc szybko się poprawiłem. - Nie martw się, wrócimy jeszcze przed twoją następną lekcją.
-Ale...
-Żadnych ale, okej? Proszę, pozwól mi to zrobić... dobrze? - spytałem cicho.
Myślała nad moimi słowami, po czym się poddała.
-Okej.
Uśmiechnąłem się.
-Obiecuję, że nie będziesz tego żałować!
-Mam nadzieję - mruknęła żartobliwie.
Odsunąłem się od niej.
-Idź już na lekcje i pamiętaj, że spotykamy się...
-Przy głównym wyjściu. Tak, tak, rozumiem - lekko się zaśmiała.
Szeroko się uśmiechnąłem, po czym schyliłem i musnąłem jej usta.
-Do zobaczenia.
Kiwnęła głową z deliaktnym uśmiechem.
-A teraz do sali - lekko popchnąłem ją w kierunku klasy, otrzymując w zamian jej chichot.
Odwróciła się, posłała mi piękny uśmiech i weszła do środka.
Wreszcie wszystko naprawiłem.
Kelsey's POV
-Przyszłaś.
-Przecież obiecałam.
Justin odsunął się od ściany, o którą się opierał i do mnie podszedł.
-Wiem, ale część mnie bała się, że jednak tego nie zrobisz.
Podniosłam brew. Wiedziałam, że to zły pomysł, a on nie zasługiwał na moją uwagę przynajmniej przez kilka dni, ale dotrzymałam słowa. Bez względu na wszystko.
-Mogę być wieloma rzeczami, ale nie kłamcą - przeszłam obok niego.
Usłyszałam jak wzdycha i za mną rusza.
-Przeprosiłem.
Wzruszyłam ramionami.
-Więc?
-Miałem nadzieję, że skończyliśmy już z tą sprawą - mogłam wyczuć w jego głosie frustrację.
-Tak? Cóż, myliłeś się - warknęłam.
-Kelsey...
-Nie - przerwałam mu, odwracając się. - Możesz myśleć, że przeprosiny wszystko naprawią, ale tak nie jest i nie wiem, co zaplanowałeś, ale bez względu na to, co zrobisz, nie wynagrodzisz mi słów, które powiedziałeś.
-Nie miałem tego na myśli!
-Nie ważne, bo to boli tak samo! - spojrzałam na niego z niedowierzaniem. - Jak możesz myśleć, że to, co powiedziałeś było w porządku?
-Nie twierdzę, że...
-Owszem, bo inaczej nie myślałbyś, że temat już skończony. Nie udawałbyś, że zwykłe przeprosiny mogą wszystko naprawić...
-Właśnie dlatego teraz wychodzimy. Zamiast mówić, chcę ci pokazać, że przepraszam.
-Jeśli myślisz o uprawianiu ze mną seksu, żeby pokazać jak ci przykro, to się rozczarujesz.
-Woah, woah, woah - Justin pokręcił głową, podnosząc ręce w geście obronnym. - Kto mówił coś o seksie?
Wzruszyłam ramionami.
-Tylko uprzedzam.
Zmarszczył brwi.
-Nie to planowałem zrobić. Nie masz się o co martwić...
-Dlaczego? Nie jestem dla ciebie wystarczająco dobra?
-Co? Nigdy tego nie powiedziałem - patrzył na mnie z połączeniem szoku i niezrozumienia.
Poczułam, że policzki czerwienią mi się ze złości i zażenowania. Mierzwiąc ręką włosy, podrapałam się w kark, a następnie zaczęłam się wachlować.
Miałam wrażenie, że zaczyna brakować mi powietrza.
-Wszystko w porządku? - spytał Justin z niepokojem.
Przytaknęłam.
-Tak, jest okej. Daj mi sekundkę.
Pokiwał głową, wkładając ręce do kieszeni jeansów.
Zajęło mi to chwilę, ale wreszcie zaczęło do mnie docierać, co się dzieje i uświadomiłam sobie, że pozwoliłam swojemu sfrustrowaniu wyjść na wierzch. Wzdychając, potrząsnęłam głową, pozbywając się wszelkich myśli. Wzięłam kilka głębokich wdechów, żeby oczyścić umysł. Wreszcie otworzyłam oczy i zobaczyłam Justina wpatrującego się we mnie z troską. Odwróciłam wzrok, oblizując usta.
-Przepraszam.
-Za co?
-Za naskakiwanie na ciebie. Nie wiem, co się ze mną dzieje.
-W porządku. Po prostu cię to przytłacza. Poświęć minutkę, żeby się uspokoić.
Pokiwałam głową, korzystając z jego rady. Policzyłam w głowie do dziesięki, wyobrażając sobie wesołe rzeczy jak tęcze i jednorożce. Co dziwne, zaczęłam się relaksować. Po kilku minutach stanęłam prosto.
-Dzięki.
Wzruszył ramionami.
-Nie ma za co. Już wszystko dobrze?
-Tak, chodźmy.
Justin się we mnie wpatrywał i mogłam zobaczyć, że się martwi, ale to olałam. To jego wina.
-Posłuchaj - westchnął, chwytając mnie za nadgarstek, żebym stanęła.
Skrzywiłam się, szybko wyrywając rękę.
Zmarszczył brwi, po czym jeszcze raz chwycił mój nadgarstek i zaczął się mu przyglądać. Gdy na niego patrzył, nie mogłam nic odczytać z jego twarzy. Spojrzał na mnie, zaciskając szczękę.
-Ja to zrobiłem?
Stałam cicho, nie wiedząc co powiedzieć.
Jego oczy wypełnił smutek.
-Kelsey?
Przeniosłam wzrok na swoje stopy.
Przejchał palcami po ranach.
-Zrobiłem?
Powoli pokiwałam głową.
Usłyszałam, że gwałtownie wciąga powietrze.
-Cholera, Kels - westchnął, mieżwiąc wolną ręką włosy.
-Jest okej...
-Żartujesz sobie? Oczywiście, że nie jest okej! - warknął.
Drgnęłam.
Chłopak westchnął.
-Przepraszam. Po prostu.... nie mogę uwierzyć, że to zrobiłem...
-Nie zrobiłeś. Większość jest od tych cholernych sznurów.
-A ja się do tego dołączyłem... - ścisnął czubek nosa, kręcąc głową z niedowierzaniem.
-Justin...
Miałam wrażenie, że był w innym świecie. Jego ciało było tutaj, ale umysł gdzie indziej.
Przełknęłam ślinę, obserwując go.
Schylił się i przycisnął usta do blizn.
Gwałtownie wciągnęłam powietrze.
Wciąż muskał moją skórę, po czym zaczął całować ją, jakby to były moje usta, dołączając do tego język. Sunął wargami po mojej ręce i ramieniu.
Wstrzymałam oddech, zamykając oczy pod wpływem jego dotyku.
Przeniósł się na szyję, po czym ujął moją twarz w dłonie, delikatnie gładząc kciukami policzki.
-Przepraszam - szepnął.
Patrzyłam mu głęboko w oczy po raz pierwszy od rana, a w moim brzuchu natychmiast pojawiło się stado motyli.
Oblizał usta, wpatrując się we mnie, a następnie powoli zamknął oczy i się zbliżył.
Zrobiłam to samo, a nasze usta złączyły się w cudownym pocałunku.
Jęknął, napierając na mnie nieco bardziej, ale wciąż będąc delikatnym. Całował mnie z całą pasją, którą miał w sobie.
Po kilku sekundach się odsunął, nie odrywając od siebie naszych czół. Oboje oddychaliśmy nierówno. Znów spojrzał mi w oczy, oblizując usta.
-Ja...
-Tak?
Zamknął oczy, potrząsając głową.
-Po prostu bardzo... bardzo przepraszam.
-Wiem - szepnęłam.
Otworzył oczy, wpatrując się we mnie z nadzieją.
-Wybaczysz mi?
Wzruszyłam ramionami.
-Nie jestem pewna.
Pokiwał głową, po czym jeszcze raz mnie pocałował.
-Chodźmy - chwycił moją dłoń i zaczął prowadzić do swojego samochodu.
Szłam tuż za nim, przyciskając palce wolnej ręki do ust, delikatnie się uśmiechając. Bez względu na to, jak bardzo byłam na niego zła, ten pocałunek coś w sobie miał. Mówił to, czego my nie mieliśmy odwagi.
Otworzył przede mną drzwi samochodu. Uśmiechając się, podziękowałam mu i weszłam do środka.
Obchodząc auto dookoła, Justin również wsiadł, odpalił silnik i wyjechał z parkingu na drogę.
-Więc... gdzie jedziemy?
Chłopak cicho się zaśmiał.
-Myślałem, że wreszcie skończysz się o to pytać.
-Nie, wciąż jestem tak samo ciekawska.
-To masz pecha, bo cały czas jestem uparty i nic ci nie powiem, więc usiądź wygodnie i czekaj.
Jęknęłam.
-Nienawidzę, kiedy to robisz.
-Niee, w głębi ducha to kochasz.
-Nie bardzo.
-Bardzo.
-Niee.
-Taak.
-Niee.
-Taak.
-Jesteś niemożliwy - powiedziałam, krzyżując ręce na piersi.
Szeroko się uśmiechnął.
-Wygrałem.
-Tak, tak - lekceważąco machnęłam ręką.
-Aw, co ty, nie bądź zła, skarbie.
Pokręciłam głową.
-Nawet nie zaczynaj - ostrzegłam.
Cicho się zaśmiał.
-Czy mówiłem ci już jak pociągająca jesteś, gdy się złościsz? - uśmiechnął się łobuzersko.
Wywróciłam oczami.
-Serio? Więc muszę być teraz cholernie seksowna, bo wszystko się we mnie gotuje!
Justin ze śmiechem potrzasnął głową.
-A mówiłaś, że to ja jestem bipolarny.
-Bo jesteś - odpyskowałam.
-Widocznie nie widzisz siebie.
-No tak, w końcu podobno jestem dziwką i w ogóle...
Zauważyłam, że chłopak mocniej ściska kierownicę i się napina.
Mentalnie się przeklnęłam, wiedząc, że może wybuchnąć w każdej sekundzie, dlatego zdziwiłam się widząc, że Justin się opanował i skupił na prowadzeniu w ciszy.
Westchnęłam.
-Przepraszam, nie powinnam...
-W porządku.
Przygryzłam wargę.
-Nie masz za co przepraszać. Po prostu powtarzasz moje słowa - westchnął ze smutkiem.
-Wiem, ale nie powinnam ci tego wypominać...
Ścisnął moją dłoń, żeby pokazać, że jest okej, po czym ją puścił i znów chwycił kierownicę.
Zaczęło mi być głupio przez swoje zachowanie.
Może powinnam po protu mu wybaczyć?
Jak możesz wybaczyć chłopakowi, który cię zwyzywał? I to wielokrotnie?
Głos w mojej głowie przypomniał mi o wcześniejszych wydarzeniach.
Tak, ale przeprosił i chyba naprawdę mu przykro.
Ostatnio tez przeprosił, ale znów to zrobił Nie masz pewności, że to się nie powtórzy.
Przygryzłam wargę, nie chcąc już tego słuchać. Wyłączając głos, skupiłam się na celu naszej podróży.
Justin zachowywał się naprawdę dziwnie, aż w pewnej chwili poczułam jego niepokój.
Marszcząc brwi, odwróciłam się i zobaczyłam na jego kamienną twarz, oczy jak szklanki i mocny uścisk na kierownicy.
-Justin?
-Hmm?
Wiedziałam, że myślami jest gdzie indziej, bo na mnie nie spojrzał.
-Justin, wszystko okej?
-Tak, jest dobrze.
-Napewno? Bo...
-Shh! - przyłożył palec do ust, pokazując, żebym się zamknęła.
Wykonałam jego polecenie, w ciszy obserwując Justina, próbując odgadnąć jego myśli.
Justin's POV
Coś jest nie tak. Czułem to. Nie wiedziałem tylko o co chodzi.
-Justin? - wiedziałem, że Kelsey wyczuła mój dyskomfort i niepokój.
-Hmm?
-Wszystko okej?
-Tak, jest dobrze.
Skłamałem. Zdecydowanie nie było dobrze, ale musiałem udawać, dopóki nie dowiem się co się dzieje. Nie mogłem niepokoić Kelsey.
-Napewno? Bo...
-Shh!
Uciszyłem ją, przykładając palec do ust.
Usłyszałem jakieś tykanie, ale nie miałem pojęcia skąd pochodzi. Nie mogłem się skoncentrować, kiedy gadała. Jeśli chciałem się do wiedzieć co jest nie tak, musiałem pracować w ciszy.
Próbując skoncentrować się na pustej drodze przed sobą, omiotłem wzrokiem samochód, próbując znaleźć źrodło dźwięku.
Spojrzałem na radio i zobaczyłem jasne cyfry, zmiejszające się co sekundę.
-Justin? - szepnęła Kelsey.
Wpatrywałem się w czarny prostokąt, a moje serce biło równo z każdym pojawiającym się czerwonym numerem.
12... 11... 10...
-Justin?
Wyrwałem się z otępienia.
-Wychodź z samochodu.
-Co?
-Powiedziałem wychodź z samochodu! - odpiąłem swój pas.
-Dlaczego?
-Chcesz umrzeć?
8... 7... 6...
-O czym ty mówisz? - warknęła.
-Otwórz te pierdolone drzwi i skacz! Teraz! - krzyknąłem.
4... 3... 2...
-SKACZ! - wrzasnąłem, otwierając drzwi w tym samym momencie co ona.
-JUŻ! - wyleciałem z samochodu, upadając na ulicę. Przeturlałem się na chodnik w sekundzie, w której samochód rozleciał się w kawałki, powodując wielki wybuch. Zakryłem się przed hałasem będącym w stanie ogłuszyć, a części samochodu zaczęły spadać, uderzając we mnie.
Rozejrzałem się i zobaczyłem Kelsey skuloną po drugiej stronie ulicy z zaciśniętymi powiekami i rękami zakrywającymi uszy.
Zauważyłem, że eksplozja nieco się uspokoiła, więc pobiegłem do dziewczyny.
-Wszystko w porządku? Jesteś ranna? Coś w ciebie uderzyło? - wziąłem ją w ramiona, upewniając się, że wszystko jest dobrze.
Kaszląc, pokiwała głową.
-Jest dobrze, jestem tylko troszkę roztrzęsiona - przełknęła ślinę, biorąc głęboki wdech, po czym znów zakaszlała, patrząc na płomienie ognia kilkanaście metrów od nas. Wiedziałem, że nad czymś myśli.
-Kels?
-Co do cholery się właśnie stało? - spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami. Jej klatka piersiowa gwałtownie się poruszała.
Wpatrywałem się w ogień, który szydził ze mnie mówiąc, że to mogłem być ja i Kelsey. Oblizałem usta, przełykając ślinę.
-Ktoś próbował mnie zabić.
~~~~~
co się dzieje? :OOOO
omfg, pierwsza, pierwsza! JESTEM PIERWSZA ?! OMG! CHCE NASTĘPNY, AAAAAA, moje serce
OdpowiedzUsuń2 !!!! NASTĘNY *_*
OdpowiedzUsuńI ja muszę czekać aż tyle żeby zobaczyć co będzie daaalej *,*
OdpowiedzUsuńksjdcnjdncvikenvcjienv *,* Jak zwykle fantastyczne *,*
OMG OMG. przeprosil ohhh<3 i koncowka jest przerazajaca ; * ale zajebisty rozdzial ; D
OdpowiedzUsuńk dfdfbjkfdbjsdfbjjdfdfbkdbjkcx, jelseeey
OdpowiedzUsuńTOSGHFJDKDFOGIUFDJHS, jak to ktoś chciał go zabić do cholery!? :CCCCC czekam na kolejny ! *-* <3
OdpowiedzUsuńNo pewnie luke ; /
Usuńna 100 % luke ;D
Usuńprawda to musi byc luke kolezanko lub kolego powyżej
Usuńomgggggggggggg no nie wierze. no i teraz urwa beda chcieli ich zabic zajebiscie -,-
OdpowiedzUsuńomgggggggggggg no nie wierze. no i teraz urwa beda chcieli ich zabic zajebiscie -,-
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO.M.G *--* Jak akcja ! Bosh . . .kocham, kocham, kocham ♥
OdpowiedzUsuń:) A :) Tego :) Kto :) To :) Zrobił :) Najchętnie :) Walnęłabym :) Jego :) Głową :) O :) Cegłę :) .
o boze Danger < 33333333333333
OdpowiedzUsuńTo Luke ;) na bank :)
OdpowiedzUsuńAlbo ta od przesyłki ;) xd
UsuńNah, Luke ^^
UsuńKayla nic na razie nie zrobi.
to luke czytam dangera i dangera back drugi raz :D bo czekam na danger back rozdział 52 !!!
UsuńKTOŚ CHCIAŁ GO ZABIĆ? OMG NIE MOGĘ SIĘ STRAAAAAASZNIE DOCZEKAĆ KOLEJNEGO
OdpowiedzUsuńsrdgasedhsd
OdpowiedzUsuńO Jezu O Jezu nie wierze bosh
OdpowiedzUsuńhgshghfkjsfah aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! ja chyba oszaleje.! to jest takie ciekawe.! nie mogę doczekać się nn.. dodaj szybko bo chyba wybuchnę jak też samochód.!
OdpowiedzUsuńJHHHGFDHGFDJHFDJ *-* CUDOWNY! <3 DAWAJ SZYBKO NN! ;)
OdpowiedzUsuńOMG! teraz ktoś będzie próbował ich zabić ;c
OdpowiedzUsuńNIE NIE NIE!! :c
ale dreszczyk emocji .:D haha
Wspaniały! <3
Czekam na nn:D <3
@Michaelowax3
Boże nie! Czemu oni choć raz nie mogą sobie spokojnie pojechać, bez żadnych afer? Świetny, ale czekam na nn x
OdpowiedzUsuńHuzbddhdidkdnxjxbbddj. Ktoś chciał go zabić?! Aaaaaaaa ciekawe kto!? Czekam na nn!!
OdpowiedzUsuńzajebiste ;D jak zawsze ;*
OdpowiedzUsuńomg. ale akcja się rozkręca, jak w filmie :D czekam na nn! <3
OdpowiedzUsuń@luuvswaggie
O boże !
OdpowiedzUsuńDANGER JEST SŁODKI ♥ DOBRZE ŻE SIĘ ZORIENTOWAŁ, JEZUUUU :O
OdpowiedzUsuńJustin jest kochany, jeju ♥ TO LUKE CHCIAŁ GO ZABIĆ!
OdpowiedzUsuńJezu jak ona zaczal mowic zeby wyskoczyla to mi serce w gardle stanelo :OOO. JESTENM UZALEZNIONA OD TEGO OPOWIADANIA. MUSZE NASTEPNY *O* !!!
OdpowiedzUsuńO jpr!! *O*
OdpowiedzUsuńOMG! Boskieee♥ chce już kolejny. ..;d
OdpowiedzUsuńo ja pierdziele! Jak dobrze, że się kapnął *O*
OdpowiedzUsuńo matko o.o kolejny mega super wyjebany w kosmos rozdział ! :D
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział! <3 A ten koniec to wql taki , jak zwykle z 'akcją' :) Czekam na kolejny :) @moreofyou_baby
OdpowiedzUsuńJprdl ! Koniec czytalam z 3 razy ! GENIALNY PO PROSTU ZAJEBISTY !!! KOCHAM KOCHAM KOCHAM !!! <333
OdpowiedzUsuńzajebiste !
OdpowiedzUsuńczekam na nn ;*
Boże *o* JA CHCE KOLEJNY !!!
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE. CO ZA CHUJ CHCIAŁ GO ZABIĆ??? CZEKAM NA NOWY Z NIECIERPLIWOŚCIĄ! @mykidrauhllswag <3
OdpowiedzUsuńfjhgjhghdsghkhgfds czekam na kolejny < 3
OdpowiedzUsuńsuper rozdział... gdy czytałam końcówkę zamarłam...nie wytrzymam 2 dni!!!
OdpowiedzUsuńWiększość nie zrobiła na mnie wrażenia, ale końcówka, zwłaszcza ostatnie zdanie - ZABÓJCZE !
OdpowiedzUsuńhasfjkahg umarłam :OO ~ @ImAToasterr x
OdpowiedzUsuńRozdział megaaaaaaaaaa.! :* Kocham twojego bloga.!!!!!!
OdpowiedzUsuńW ciągu dwóch dni przeczytałam wszystkie rozdziały.:D
Nominowałam cię do The Versatile Blogger.
Więcej informacji znajdziesz na:
http://opowiadaniaa1d.blogspot.com/
Umarłam *_* Nie mogę się doczekać następnego <3 Przeczytałam wszystkie rozdziały przez dwa dni i jestem pod wrażeniem. Dzięki że to dla Nas tłumaczysz :)
OdpowiedzUsuń~ @patka_love_1d
wo :o
OdpowiedzUsuńomg ! o co chodzi ! jak zwykle zajebiście :**** czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńlkajhsgdfsalkjshdgfdjskalsjdhgfbsalsdgfvhsbajSIUWYFGDHJBSAI OMFG!
OdpowiedzUsuńPoczątkowo rozdział był taki spokojny, przwidywalny, a później ... :O
Świetne tłumaczenie! <3
@anooonimm
bfherbgfeuk idealny rozdział, doBRZE ŻE Justinowi i Kels nic się NIE STAŁO
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy. Dziękuję że mnie o każdym informujesz @fan_polish
Jezu! Ja normalnie nie wysiedzę! Dawaj next! Bożeee, mogli ich zabić.... Co za emocje! *o*
OdpowiedzUsuńPotwierdzam! Emocje jak cholera :D Mówiłam Ci już, że Cię kocham? Tak? No wiem, w każdym komentarzu, ale nie zaszkodzi jeszcze raz. Kocham Cię za to tłumaczenie, jesteś mega!
UsuńBuziaki, dreams come true :*
Hsiwjdbjakqosjdnxniow uwielbiam to!
OdpowiedzUsuń@iJolkss
TO jest zarąbiste i cudowne :D Super, że się pogodzili.. ciekawa byłam tej niespodzianki a tu BUM ;D kto chciał ich zabić .. uhh jeśli to Luke to przysięgam, ze mu nogi z dupy powyrywam xD
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3
Taaa Justin mógł odrazu zabić Lucka >.> No ale ciekawe co sie wydarzy :o Zajebisty I czekam z niecierpliwością na kolejny przetłumaczony rozdział <3
OdpowiedzUsuńO kur...rczaki O_____O To tyle XD
OdpowiedzUsuńo Booożeeeeeeeee o.O
OdpowiedzUsuń*.* Zajebistyy ... Brak slow . Niespodziewalam sie : o Niecierpliwie czekam na nn . ; **
OdpowiedzUsuńomg aaaaa wybuch.....ehhh nie rozpisuje sie bo ide spac dobranoc ale czekam na kolejny ......
OdpowiedzUsuńboskie *_*
OdpowiedzUsuńomg.! <3 ja chcę NN ;**
OdpowiedzUsuńvjfdkcrkdjsk, omb, omb ♥
OdpowiedzUsuń@justinsglance
O.o O.o O.o ,,,, kurwa.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ... NOOO! /@ZostawcieMnie
Zajebisty rozdział!! ;D
OdpowiedzUsuńomnomomnom *.*
OdpowiedzUsuńWow.! Tego się nie spodziewałam. :o Ale fajnie, że Kelsey nie wybaczyła mu od razu, chociaż widać było, że Justin się stara.. :) Dużo wrażeń jak na dwa dni.. xoxox Heh.. Super, rozdział. Bardzo się cieszę i dziękuję, za to, że tłumaczysz tego bloga. :333 Czekam na nn. ^^ @69_danger
OdpowiedzUsuńCześć, jeśli jesteś prawdziwym fanem Justina odwiedź nasz profil na facebook'u i pomóż nam w zjednoczeniu się i tworzeniu akcji na koncert, tak aby Justin na długo zapamiętał tę noc! Antyfani niemile widziani http://www.facebook.com/wyjazdkoncertbieber
OdpowiedzUsuńjeśli możesz to udostępniaj, chcemy stworzyć coś naprawdę fajnego! chcemy dzielić się informacjami i pomysłami!Jeśli możesz to udostępnij, będziemy wdzięczne! :)
bee
;o to luke, napewno luke ;o oni mogli zginąć, dobrze że Justin był spostrzegawczy O,o
OdpowiedzUsuńjeju jeju jeju to jest takie asdfghjkl
OdpowiedzUsuńprzeczytałam WSZYSTKIE rozdziały w jedno popołudnie! :) jestem pod wrażeniem tego jak świetnie idzie Ci tłumaczenie tego opowiadania *o* trafiłam tutaj całkowicie przypadkiem, ale nie żałuję, bo to, co robisz jest cudowne! :)
OdpowiedzUsuńjestem mega ciekawa co wydarzy się dalej... już nie mogę się doczekać NN :)
+ mogłabyś mnie informować o rozdziałach na TT? byłabym Ci bardzo wdzięczna ;p - @saaalvame
Jejku, jak dobrze, że Justin się zorientował. Uff, całe szczęście. Czekam na kolejne tłumaczenie. / @ForeverBelieb12
OdpowiedzUsuńOMGGG Kocham to! Tajakiehehehehsshhshh Jezu boskieeeee *-**-*
OdpowiedzUsuńTAKIEGO SEKSA AŻ SZKODA ZABIJAĆ :* LUDZIE NIE MAJĄ SERCA.
OdpowiedzUsuńJEZU ! DLACZEGO TO JEST TAKIE ZAJEBISTE ?
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz kolejny rozdział ? xx
OdpowiedzUsuńA co do Dangera po prostu jest to boskiie opowiadanie ;)
Cieszę się, że są ludzie, którzy poświęcają własny czas na tłumaczenie abyśmy my mogli to czytać.
Awww dzięki,że to tłumaczysz nwm co bym bez cb zrobiła *.* Będziesz mnie informować o rozdziałach ? @like_69_ ♥
OdpowiedzUsuńDzisiaj będzie nowy ? Proszee ! A mnie też możesz informować o nowych rozdziałach? @Oliwiaababes Prooooszee . Z góry dzięki <3
OdpowiedzUsuńInformowałabyś mnie o nowych rozdziałach ? @MyDarlingZiall
OdpowiedzUsuńDziękuje <3
Czekam na kolejny :3 zapraszam na: you-nothing-but-i-love-you.blogspot.com
OdpowiedzUsuńdodaj dzisiaj nowy !!!! <3333
OdpowiedzUsuńCaaaaały Twój blog przeczytałam w 3 godziny ! KOCHAM TO ! ♥ I już nie mogę doczekać się następnego rozdziału ! aaaaaa kocham *_____* Ja chce takiego Dangera ! ♡
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział ;o czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńMOGE TO POWYARZAC NAWET MILION RAZY ALE KOCHAM TEGO BLOGA I CIEBIE ! <3
OdpowiedzUsuńaaaaa! umarłam +_+ koooocham ! <3 kiedy nn ? nie mogę się doczekać ! <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :) Zobacz sobie to :) http://www.youtube.com/watch?v=l5FieYOGp0w
OdpowiedzUsuńJak ja się wystraszyłam :o Wspaniałe to *_* / M
OdpowiedzUsuńZ pewnascia moge powiedziec ze Kels nie bedzie sie nudzic z Justinem. Haha, ej czasem on moglby sie ogarnac i nie byc takim wybuchowym.
OdpowiedzUsuńBipolarny to doskonale slowo ktore go opisuje.
-@andzelikaab
Z pewnascia moge powiedziec ze Kels nie bedzie sie nudzic z Justinem. Haha, ej czasem on moglby sie ogarnac i nie byc takim wybuchowym.
OdpowiedzUsuńBipolarny to doskonale slowo ktore go opisuje.
-@andzelikaab
Z tego powinna wyjsc ksiazka, a potem na podstawie tego powinien wyjsc film !!! *0*
OdpowiedzUsuńciekawe kto za tym stoi... hm... zakładam, że Luke albo Kayla. później spróbuję doczytać dalej. :)
OdpowiedzUsuń@pomyslu_brak
Też tak sądzę ,a;e wszystko może się zdarzyć ; D
Usuńgdy to czytam dostaję palpitacji serca :D
OdpowiedzUsuńja tez pjona :D
UsuńWreszcie dotarłam do momentu z bombom :D
OdpowiedzUsuńTrzymający w napięciu,pełen niepokoju rozdział ♥ Niesamowity.
Pewnie osobą która chciała go zabić będzie Luk albo jakiś jego wspólnik bać ta dziwka ;-) Tak myślę...
OdpowiedzUsuńW jeden dzień przeczytałam 30 rozdziałów... to naprawdę wciągające a tłumaczenie jest extra ;)
OdpowiedzUsuńJa stawiam na Luka on na pewno podłożył bombę w samochodzie Justina i też troche nie spodobało mi się zachowanie przyjaciółki Kels zaczeła się jakoś dziwnie zachowywać rozdział boski.
OdpowiedzUsuńSwietne naprawde
OdpowiedzUsuńBoskie :***
OdpowiedzUsuń