Kelsey’s POV
- Jak się macie, odkąd ostatnim razem się widzieliśmy? –
Pattie odwróciła się do mnie po wytarciu rąk w ręcznik, kiedy tylko skończyła myć
naczynia.
- Dobrze, tak samo jak ostatnio – zaśmiałam się.
- Nic nowego? – spytała, opierając się o zlew naprzeciwko
mnie.
Potrząsnęłam głową, zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Raczej nie.
Pattie zwęziła oczy, patrząc na mnie sceptycznie.
- O czymś mi nie mówisz?
Zmarszczyłam brwi.
- Nie – przechyliłam głowę na jedną stronę w zdziwieniu. –
Dlaczego pytasz?
Wzruszyła ramionami.
- Z ciekawości – uśmiechnęła się do mnie ciepło.
Odwzajemniłam ten gest.
- A ty jak się masz?
- Tak samo jak zawsze. Siedzę w domu, sprzątam, robię
pranie, plotkuję z innymi dziewczynami przez telefon zanim Jaxon przyjdzie do
domu – zachichotała. – Robię obiad, a potem przychodzi Jeremy i jemy kolację.
- Brzmi nieciekawie – zaśmiałam się.
Pokiwała głową zgadzając się ze mną.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Nie wiem jak ci się to udaje – popatrzyłam na nią. – Ja
nie dałabym rady zrobić nawet połowy rzeczy, które ty robisz w ciągu jednego
dnia.
- Jesteś wciąż młoda, kochanie.
- Oh, proszę – potrząsnęłam głową. – Mówisz tak, jakbyś była
pięćdziesięciolatką – wywróciłam oczami.
- Przestań – zarumieniła się.
- Mówię poważnie, Pattie. Bo ile tak właściwie masz lat?
Dwadzieścia?
Pattie zaśmiała się.
- Chciałabym – oblizała usta i potrząsnęła głową. –
Trzydzieści siedem.
Otworzyłam szeroko oczy.
- Niemożliwe.
Pokiwała głową.
- Wiem. Jestem stara.
- Stara?! – powtórzyłam. – Chyba młoda! Jesteś matką
tr..dwójki dzieci a wciąż udaje ci się zachować taką figurę i tyle pracować? –
uniosłam rękę w górę. – Ja nawet nie chcę wyobrazić sobie siebie za dziesięć
lat.
- Spokojnie – Pattie uśmiechnęła się szeroko.- Będziesz
cudowna tak ja teraz.
Poczułam, jak moje policzki robią się czerwone.
- Dziękuję, Pattie. Ale szczerze w to wątpię.
- Nie ma za co kochanie – położyła rękę na mojej. – I nie
mów tak. Jesteś piękna i mój syn zdaje się uważać tak samo.
Jeśli wcześniej moje policzki były czerwone, to nie mogłam
sobie wyobrazić jak wyglądały teraz. Zachichotałam co sprawiło, że Pattie
wybuchła śmiechem.
- Jesteś idealna dla mojego syna. Wiesz o tym?
Przygryzłam wargę, patrząc na nią.
- Dziękuję Pattie – uśmiechnęłam się.
Machnęła dłonią.
- To znaczy.. no
wiesz – pokiwała głową. – Wiem, co powiedziałam.. ale nigdy tego nie
wyjaśniłam.
- Nie trzeba..
- Nie.. Bo widzisz.. Odkąd zmarła nasza mała dziewczynka
było nam.. naprawdę ciężko.. zwłaszcza mojemu synowi. To go złamało. On.. miał
niezliczoną ilość dziewczyn, ale żadna z nich nie sprawiła, że się uśmiechał.
Żadna oprócz ciebie.
Poczułam pieczenie w oczach i nie mogłam już dłużej
powstrzymywać emocji. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach, a ja szybko je
otarłam.
- Dużo przeżyliśmy i jedyne czego chciałam dla mojego syna
to żeby był szczęśliwy i żeby miał do tego powód. Wcześniej takiego nie miał.
Teraz ma.
- Ja.. nawet nie wiem co powiedzieć.. – szepnęłam.
Przygryzłam wargę i wzięłam głęboki oddech. – To wiele dla mnie znaczy, Pattie.
Uśmiechnęła się smutno.
- Kiedy pierwszy raz spotkałam Justina wiedziałam.. że było
w nim coś gorzkiego – przygryzłam policzek. – Część mnie mówiła, żeby się nie
angażować. Nie było tam nic oprócz kłopotów ale.. moja inna część była
nieugięta – popatrzyłam w bok, próbując pozbyć się łez. – To jest jak.. jesteśmy sobie przeznaczeni.
- To prawda – Pattie podeszła do mnie. – Jesteś aniołem
zesłanym po to, żeby go chronić. Ja nie byłam w stanie tego zrobić, ale ty tak
– kilka łez spłynęło po jej policzkach. – Uratowałaś go – szepnęła. – Ocaliłaś
mojego syna i… zawsze będę ci za to wdzięczna – pochyliła się i mocno mnie do
siebie przytuliła.
- Co się dzieje? – odsunęłam się słysząc znajomy głos.
Pociągnęłam nosem, a Pattie odsunęła się, ocierając łzy.
- Nic – uśmiechnęła się, lekceważąco machając dłonią.
- Nie wydaje mi się – Justin wszedł do kuchni i podszedł do
nas. – Co się stało?
- Coś mi.. ugh.. coś wpadło mi do oka i Kelsey próbowała to
wyciągnąć – Pattie zamrugała kilkakrotnie, niewinnie patrząc na Justina.
Zrozumiałam, o co jej chodziło i pokiwałam głową, grając
dalej.
- Tak ja.. pomogłam jej wyciągnąć… to coś z jej… oka –
uśmiechnęłam się, próbując brzmieć przekonująco.
Justin popatrzył na nas dziwnie.
- O-okej? – zachichotał. – Jesteś pewna, że wszystko jest w
porządku? – spojrzał na mnie.
- Tak – zachichotałam.
Pattie uśmiechnęła się, patrząc na naszą dwójkę.
- Mamo? – Justin pomachał dłonią przed jej twarzą. –
Dlaczego tak się patrzysz?
Pattie otrząsnęła się, potrząsając głową.
- Trochę się zamyśliłam – zaśmiała się. – Przypomniałam
sobie, że muszę sprawdzić pranie. Zaraz wrócę – uśmiechnęła się i puściła mi
oko. – Proszę, bądź ze swoim mężczyzną.
Zaśmiałam się.
Chciałabym mieć taką mamę.
- Więc.. – Justin stanął między moimi nogami, opierając się
dłońmi o ścianę po obu moich stronach. – Co naprawdę się tutaj stało? – uniósł
brwi z uśmiechem na twarzy.
- To co ci powiedziała – powstrzymałam śmiech. – Coś wpadło
jej do oka i zaczęły jej łzawić oczy.. ja spróbowałam to wyciągnąć i się udało.
- Mhm – mruknął. – To interesujące. Ale może tym razem..
powiesz mi prawdę?
Przygryzłam wargę.
- O czym ty mówisz?
- Myślę, że dokładnie wiesz, o czym mówię skarbie – mruknął,
patrząc prosto w moje oczy.
Odwróciłam wzrok.
Pochylając się, przycisnął usta do mojej szyi, po czym
zaczął całować moją szczękę i policzek, po czym przysunął je do mojego ucha.
- Spójrz na mnie.
Przygryzłam wargę zmuszając się do popatrzenia na niego.
- Powiedz mi – podniósł dłoń i przejechał nią wzdłuż mojej
szyi.
Zacisnęłam palce nie wiedząc, czy powinnam mu powiedzieć.
- Justin…
- Kelsey – powiedział, patrząc mi prosto w oczy. – Po prostu
mi powiedz.
- Okej – mruknęłam.
Justin wziął moją rękę i skrzyżował nasze palce.
- Rozmawiałyśmy o tobie.
Uśmiechnął się.
- O mnie?
- Nie mówiłyśmy nic złego.. Twoja mama powiedziała mi tylko,
że „jestem dla ciebie dobra” – zarumieniłam się.
- Ma rację – uniósł palcem mój podbródek. – Jesteś.
Uśmiechnęłam się.
Justin pochylił się i przycisnął swoje usta do moich.
- Kocham cię – mruknął.
- Ja ciebie też.
Po kilku sekundach stania w ciszy, Justin się odezwał.
- Chodź ze mną – uśmiechnął się. – Chcę ci coś pokazać.
Pokiwałam głową, wychodząc z kuchni i idąc z Justinem na
górę.
- Tak, bracie! Dawaj, dawaj! – krzyknął Jaxon z kanapy
powodując śmiech u Jeremy’ego, a Pattie zdzieliła go w głowę.
- Dziękuję mamo – powiedział Justin.
- Ał! Co do cholery..
Kolejne pacnięcie.
- Za co to było?!
- Język.
- O co chodzi? Czy to dzień „uderz Jaxona”?!
- Na to zasługujesz idioto – Justin wywrócił oczami i wszedł
na górę.
Kiedy weszliśmy, rozejrzałam się wokół.
- Tędy – wskazał Justin.
Poszłam za nim i stanęliśmy przed drzwiami po lewej.
- To – złapał za klamkę i je pchnął. – Jest mój pokój.
Weszłam do środka, a moje oczy otworzyły się szeroko.
Wyglądał jak zwyczajny pokój nastolatka. Na ścianach było pełno plakatów
związanych z baseballem, czy hokejem, kilka trofeów, zdjęcia rodziny i
przyjaciół i normalna, niebieska pościel.
Ściany również były pomalowane na niebiesko.
- To twój pokój?
Zaśmiał się, kiwając głową.
- Tak – wsadził dłonie w kieszenie spodni, rozglądając się
wokół tak samo jak i ja.
- Wow.. wygląda tak.. normalnie w porównaniu do twojego
pokoju teraz.
- Co jest nie tak z moim pokojem teraz? – spojrzał na mnie.
Wzruszyłam ramionami.
- Jest taki.. ciemny i ma złą aurę. Ten jest taki.. chłopięcy.
Justin zaśmiał się.
- Chyba z tego wyrosłem.
- Tak – uśmiechnęłam się. – Twoje łóżko jest małe.
- Spałem tutaj kilka lat temu, Kelsey. Oczywiście, że jest
małe. Trochę od tego czasu urosłem.
- Nie mogę uwierzyć, że minęło tyle czasu..
- Wiem – mruknął, jeszcze raz patrząc na swój pokój zanim
odwrócił się w stronę drzwi. – Chodź, zobaczymy inne pokoje.
Pokiwałam głową i wyszłam za Justinem. Kiedy tylko otworzył
przede mną drzwi, dokładnie wiedziałam czym jest, ze względu na wszystkie
przedmioty związane z hokejem.
- To jest pokój J..
- Jaxona, wiem – zakończyłam z uśmiechem. – Widać.
Justin wszedł do środka a ja stałam w przejściu czując się
niepewnie.
Nagle Justin wybuchnął śmiechem.
- O co chodzi?
Pokręcił głową zagryzając wargę, żeby nie śmiać się jeszcze
bardziej.
- Jaxon będzie miał problem, kiedy zejdziemy na dół.
Zmarszczyłam brwi.
- Dlaczego?
Justin pochylił się i podniósł gazetę.
- Bo znalazłem to pod jego łóżkiem – podniósł ją w górę.
- No co ty? To jest jego? – spytałam, patrząc na zdjęcie na
okładce.
- Znalazłem to w jego pokoju, pod jego łóżkiem – zaśmiał
się.
- O mój Boże..
- Wiem. Nie mogę się doczekać jego miny, kiedy mu to pokażę
– zachichotał i włożył gazetę z powrotem pod jego łóżko.
Potrząsnęłam głową.
- Chodźmy stąd – złapałam go za rękę. – Chyba nie zniosę
kolejnych niespodzianek.
Justin zaśmiał się wychodząc z pokoju.
- Nie dziwię się.
Przeszliśmy do kolejnego pokoju, a aura Justina zmieniła się
całkowicie.
- Justin? – spytałam wchodząc za nim i zdałam sobie sprawę, dlaczego
zamilknął.
Pokój był wypełniony plakatami różnych zespołów. Kilka
książek walało się na biurku, a ściany pomalowane były na różowo. – Czy to jest
pokój Jaz..
- Jazzy? – popatrzył na mnie.
Nie odezwałam się.
- Tak – przerwał i oblizał usta. – To jej pokój.
Justin’s POV
Nie chciałem tutaj wchodzić.
Chciałem przejść do pokoju rodziców ale zapomniałem, że
między moim a Jaxona, znajduje się malutki pokój Jazzy.
Tym, co mnie zdziwiło było to, że wszystko w środku było
nienaruszone. Wszystko było tak, jak w nocy wypadku.
Myślałem, że do tej pory moi rodzice wszystko wynieśli.
Pokój Jazzy był ostatnim wspomnieniem, który po niej
mieliśmy.
- Wszystko w porządku? – szepnęła Kelsey.
Powoli pokiwałem głową. Odkaszlnąłem i wziąłem głęboki
oddech.
- Chyba tak..
Lekko się uśmiechnęła, przejeżdżając dłonią po moich
plecach.
- Może pójdziemy i..
- Nie. Chcę tutaj zostać.
- Jesteś pewien? – przygryzła wargę, wzrokiem wywiercając mi
dziurę w twarzy.
Popatrzyłem na nią.
- Nie mogę wiecznie przed tym uciekać.
Pokiwała głową dokładnie wiedząc o co mi chodzi.
- Chodź – złapałem ją za rękę. – Chcę ci pokazać parę
rzeczy.
Kelsey szła za mną, kiedy okrążałem pokój Jazzy. Mój żołądek
ścisnął się, kiedy zobaczyłem zdjęcie zrobione zaledwie parę miesięcy przed
wypadkiem. Lekko się uśmiechnąłem, przywierając palcami do szkła.
- Kiedy to było? – spytała, patrząc na zdjęcie.
- Kiedy wygrała kiermasz naukowy – spojrzałem na Kelsey –
Była tak cholernie szczęśliwa, że wygrała. Nie mogła się powstrzymać przed
rzucaniem tym we mnie i Jaxona – zachichotałem. – Lubiła konkurować.
- Zupełnie jak ty.
- Tak – szepnąłem. – Jak ja.. – mruknąłem, a mój wzrok padł
na naszyjnik pod spodem.
Kelsey też go zobaczyła.
- Co to?
Poczułem pieczenie w oku.
- Justin?
- Mam dla ciebie
niespodziankę, Jaz – uśmiechnąłem się, chowając za plecami pudełko. Wiedziałem,
że zeświruje kiedy się dowie, co kupiłem jej na szesnaste urodziny.
- Jaką? – pisnęła,
skacząc na palcach, nie będąc w stanie
kontrolować swoich emocji.
- Powinienem ci to dać
teraz a może… powinienem zaczekać?
- Teraz! Proszę daj mi
to teraz!
Zachichotałem, kiwając
głową.
- Dobrze.. skoro to
twoje urodziny – uśmiechnąłem się, wyciągając przed siebie dłoń w której
trzymałem fioletowe pudełko. – Wszystkiego najlepszego Jazzy.
Odebrała je ode mnie i
zajrzała do środka, a jej oczy otworzyły się szeroko.
- Justin… - mruknęła.
– To jest piękne – uniosła w górę naszyjnik, który jej kupiłem.
- Cieszę się, że ci
się podoba. Chodź, pomogę ci go założyć.
- Okej – uśmiechnęła
się podając mi go, po czym uniosła włosy.
Podszedłem do niej i
ułożyłem na jej szyi wisiorek, po czym go zapiąłem.
- Proszę – szepnąłem.
Odwróciła się i objęła
mnie ramionami.
- Dziękuję, dziękuję,
dziękuję! Kocham cię!
Uśmiechnąłem się,
dumny z siebie.
- Nie ma za co Jaz.
- Jesteś najlepszym
bratem na świecie!
Zachichotałem, mocno
ją do siebie przytulając.
- To jest prezent, który kupiłem jej na szesnaste urodziny –
szepnąłem.
- Jest piękny – Kelsey uśmiechnęła się do mnie.
- To samo powiedziała ona, kiedy go zobaczyła – lekko odwzajemniłem
uśmiech.
Kelsey pochyliła się i przycisnęła usta do mojego policzka.
Odwróciłem się i wzięłam głęboki oddech.
- Chciałbym.. żeby żyła.
- Wiem – szepnęła Kelsey, pocierając moje ramię. – Ale nie
myśl tak, dobrze? Jestem pewna, że teraz patrzy na ciebie z góry i jest dumna.
Przeszedłeś długą drogę.
Pokiwałem głową.
- Wiem.
- I nie chciałaby żebyś myślał o przeszłości.
- Masz rację – odwróciłem wzrok od biurka i owinąłem ramiona
wokół jej bioder. – Pokochałaby cię – mruknąłem, kiedy przycisnęła policzek do
mojej klatki piersiowej.
- Naprawdę? – spytała, a ja mogłem poczuć, że się uśmiecha.
- Oczywiście, byłybyście przyjaciółkami – uśmiechnąłem się.
– Już wyobrażam o czym byście rozmawiały.
- Nie schlebiaj sobie, chłopcze. Nie byłbyś głównym tematem
naszych rozmów.
- Nie powiedziałem, że chodzi o mnie.
- Ale o tym myślałeś – uśmiechnęła się Kelsey.
Wzruszyłem ramionami.
- Rozmawiasz o mnie z moją mamą, więc pewnie rozmawiałabyś
też o mnie z moją siostrą.
- O mój Boże, Justin – Kelsey zaśmiała się. – Nie mówię o
tobie do twojej mamy. My tylko.. dyskutujemy.
- Wychodzi na to samo.
Kelsey wywróciła oczami.
- Poza tym… twoja mama chciała tylko wiedzieć, jak nam się
układa.
Uniosłem brew w górę.
- I co jej powiedziałaś?
- Cóż.. ominęłam niektóre szczegóły o których nie powinna
wiedzieć..
- Dobrze – pocałowałem ją w czoło. – Nie potrzebujemy, żeby
zaczęła węszyć wokół tego co robię.
- Jeśli jest przy tym tyle kłopotów, to czemu z tego nie
zrezygnujesz?
Odsunąłem się.
- Co?
- Tylko mówię. Jeśli to jest taki wielki problem to dlaczego
tego po prostu nie zostawisz?
- Nie mogę tego zrobić – spojrzałem na nią jakby to była
najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Dlaczego nie?
- Bo nie. To jest część tego, kim jestem. Poza tym nie ma z
tego drogi wyjścia. Jeżeli raz w to wejdziesz, to musisz w tym pozostać. Na
zawsze.
- Oh – pokiwała głową, ściągając usta w cienką linię. –
Rozumiem – uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami.
- Przepraszam – szepnąłem.
- Nie musisz przepraszać – machnęła dłonią. – Tylko pytałam.
Poza tym powiedziałam ci wcześniej, że mi to nie przeszkadza. Zaakceptowałam
cię takim, jakim jesteś. Nie chcę żebyś się zmieniał.
Uśmiechnąłem się.
- Wiem, że tak jest ale wiem też, że beznadziejnie jest
martwić się o mnie cały czas ale obiecuję, że nie pozwolę nikomu ciebie
dotknąć, dobrze? Okej? Obronię cię, nie ważne co by się działo.
Uśmiechnęła się ciepło.
- Wiem i jestem za to wdzięczna.
Przycisnęła usta do moich, a ja oddając pocałunek
przyciągnąłem ją do siebie bliżej. Przebiegając dłonią po moich włosach, Kelsey
ciągnęła za ich końce, a nasz pocałunek robił się coraz bardziej namiętny.
Odsunąłem się i zacząłem całować ją po szyi.
- Justin.. – mruknęła.
Jedyne czego w tym momencie chciałem, to zerwać z niej
wszystkie ubrania.
W momencie kiedy odsunąłem się, żeby ją pocałować,
przycisnęła ręce do mojej klatki piersiowej powstrzymując mnie.
- Przestań.
- Dlaczego? Nawet nie wiesz jak bardzo cię teraz pragnę –
pocałowałem ją, ale ona się odsunęła.
- Justin! – syknęła. – Nie teraz a zwłaszcza nie w pokoju
twojej siostry!
- Dobrze.. – odsunąłem się. – Masz rację.
- Wiem o tym.
Zachichotałem, potrząsając głową.
- Chodźmy stąd zanim moi rodzice pomyślą, że faktycznie
tutaj coś robiliśmy.
Złapałem ją za rękę, łącząc nasze palce razem i jeszcze raz
spojrzałem na pokój, zanim zamknąłem za nami drzwi.
Kiedy zeszliśmy na dół, zastaliśmy Jaxona i tatę
oglądających razem telewizję.
- Oh, spójrzcie kto wreszcie zszedł na dół. Robiliście to co
przewidywałem? – uśmiechnął się Jaxon.
- Zamknij się do kurwy nędzy.
- Język! – krzyknęła moja mama z kuchni.
Spojrzałem w tamtym kierunku.
- Jakim cudem to usłyszała?
- Mam słuch jak sokół – moja mama weszła do salonu, patrząc
na mnie. – Obiad jest gotowy.
Mój tata podniósł się z kanapy.
- Dobra, chłopcy. Wystarczy tych kłótni, idziemy jeść.
Jaxon również wstał i wyszedł razem ze mną i Kelsey z
pokoju. Zająłem miejsce naprzeciwko swojego taty, a Kelsey pomagała mamie
rozkładać talerze.
Kiedy wszystko gotowe, postanowiłem zrzucić bombę na Jaxona.
- Więc… Jaxon – urwałem, biorąc ze stołu kawałek chleba.
Jaxon popatrzył na mnie ciekawy, co miałem do powiedzenia.
- Od kiedy czytasz playboya?
____________________________________________________
Cóż.. jak widzicie nie ma ma sceny, na którą chyba wszyscy z niecierpliwością czekają... JESZCZE.
O progresie w tłumaczeniu i nowych rozdziałach informuję na bieżąco na twitterze - @DameBieber
I jak wrażenia po nowym rozdziale? Jak myślicie, jak zareagują na to rodzice Jaxona?