sobota, 23 marca 2013

Fifty.



Kelsey’s POV

Dwa dni. Dwa cholerne dni odkąd ostatni raz widziałam Justina i mogę śmiało powiedzieć, że zaczynałam się niecierpliwić. Spędzanie z nim każdej chwili, a brak możliwości zobaczenia go to duża zmiana zwłaszcza, że przywykłam do bycia blisko niego i jego dotyku. Chciałam również poczuć jego usta na swoich. Nazwijcie mnie szaloną, ale ten chłopak potrafił sprawić, że czułam się jakbym leżała na kłębiastej chmurze, wysoko na niebie. Przez cały dzień miałam ochotę wysłać mu smsa. Spytać, czy wszystko w porządku, jak poszło dochodzenie, ale Justin ostrzegał mnie, żebym tego nie robiła, bo policja mogła w każdej chwili sprawdzić jego telefon. Nienawidziłam faktu, że nie mogłam być na każdym kroku jego drogi ale cieszyłam się, że chciał, żebym była bezpieczna. Ostatniej rzeczy, której teraz potrzebowałam, to ingerencja moich rodziców.
- Panno Jones, czy jest jakiś powód dla którego nie uważasz na mojej lekcji? – podniosłam głowę i zobaczyłam Panią Hendricks, wpatrującą się we mnie przez swoje okulary na czubku nosa.
Przygryzłam wargę a moje policzki na pewno były teraz koloru pomidora.
- Nie, Pani Hendricks.
- Więc mam nadzieję, że skończysz marzyć i skupisz się na lekcji.
Pokiwałam głową a ona popatrzyła ma mnie srogo, zanim odwróciła się i kontynuowała lekcję. To była ostatnia lekcje a ja marzyłam o tym, żeby wstać z krzesła i pójść do domu. O wiele bardziej wolałam być w domu niż słuchać Pani Hendricks opowiadającej o tym, jak rozpoczęła się druga wojna światowa. Uderzałam palcami i ławkę, licząc każdą sekundę która została do końca. Carly mogła na bieżąco informować mnie, co się dzieje, bo skończyła odpowiadać na wszystkie pytania i dostała od Justina pozwolenie, żeby dać mi znać.
Kiedy tego dnia wyszła z komisariatu, napisała mi sms’a mówiącego, jak wszystko poszło gładko. Powiedziała też, że był tam Justin ale nie wyglądało na to, żeby miał jakieś problemy. Cieszyłam się. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby go aresztowano. Moje myśli znów zostały przerwane, tym razem przez dzwonek. Zebrałam książki i wsunęłam je do torby, po czym wyszłam z pomieszczenia.
Na korytarzu przepchnęłam się przez ludzi żeby dostać się do swojej szafki i w końcu do cholery się stąd wydostać. Nie rozumiem dlaczego ludzie muszą zatrzymywać się na środku korytarza żeby porozmawiać? Nie mogą usunąć się na bok?
Idioci.
Potrząsnęłam głową kiedy w końcu dotarłam do szafki. Wpisałam kod i otworzyłam drzwi, po czym wrzuciłam wszystko do środka.
Mój telefon zabrzęczał w kieszeni. Jęknęłam. Dlaczego nikt nie chciał mnie zostawić w spokoju? Wyciągnęłam komórkę.

Od: Nieznany
Wyjdź na zewnątrz.

Uniosłam brwi w zdziwieniu, a mój brzuch skurczył się z powodu nieznanego numeru. Szybko odpisałam.

Do: Nieznany
Kto to?

Sekundę później ekran mojej komórki się zaświecił.

Od: Nieznany
Zobaczysz ;)

Przygryzłam wargę i rozejrzałam się dookoła. Nawet jeśli część osób wyszła, to kilka z nich jeszcze wciąż się tutaj kręciło. Jeśli byłby więc to jakiś zabójca, miałabym świadków.
Zanim się zorientowałam, stanęłam przed podwójnymi drzwiami, a strach przejął nade mną kontrolę. Skąd ta osoba, kimkolwiek była, miała mój numer?
Był tylko jeden sposób, żeby się tego dowiedzieć.
Westchnęłam i otworzyłam drzwi, czując na sobie popołudniowe powietrze. Wyszłam na zewnątrz i wzięłam głęboki oddech, rozglądając się i szukając jakichkolwiek oznak tego, że ta osoba tu była.
Zobaczyłam go dopiero po chwili. Zastygłam, a moje oczy otworzyły się szeroko.
Uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Tęskniłaś?
- Justin? – spytałam, będąc w kompletnym szoku, że mój chłopak był kilka kroków ode mnie.
Miał ręce skrzyżowane na klatce piersiowej i opierał się o swój samochód. Był cały ubrany na biało i miał na sobie białą czapkę, ubraną tył na przód.
- Chodź tutaj.
Nawet długo się nad tym nie zastanawiałam, tylko zbiegłam ze schodów i wpadłam mu w ramiona obejmując go wokół szyi i opierając czoło o jego klatkę piersiową.
- Tęskniłam za tobą – mruknęłam.
- Ja też za tobą tęskniłem – przycisnął mnie do siebie, nawet na chwilę nie pozwalając mi się odsunąć i składał pocałunki na mojej szyi i policzku.
Kiedy już mnie postawił na ziemi, wzięłam jego twarz w dłonie i przycisnęłam jego usta do swoich, nie mogąc się już dłużej powstrzymywać. Justin przytrzymał moje dłonie i zabrał je ze swojej twarzy, mocno je ściskając i oddając mi pocałunek. Po kilku sekundach Justin odsunął się, oblizując usta.
- Ktoś tutaj jest niecierpliwy – zaśmiał się, wpatrując się we mnie.
- Nie widziałam cię przez dwa dni. Czego się spodziewałeś? Że powiem „cześć” i usiądziemy razem przy herbacie? – przechyliłam głowę i uniosłam brwi.
Potrząsnął głową i przycisnął swoje usta do moich, po czym się odsunął.
- Nie.
- To dobrze. Bo nie sądzę, że byłabym w stanie nadal się kontrolować.
- Naprawdę? – uśmiechnął się.
- Mhm – pokiwałam głową.
- Cóż.. w takim razie.. chodź tutaj – owinął ręce wokół mojej talii, przyciskając mnie do swojej kartki piersiowej i całując moją szyję. Przechyliłam głowę, dając mu lepszy dostęp.
- Justin… - szepnęłam.
Odwrócił nas tak, żeby nikt nie mógł nas zobaczyć. Przebiegłam mu dłonią po koszulce, lekko dotykając jego brzucha, chcąc poczuć jego dotyk.
Odsunął się i złączył nasze czoła razem.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też – uśmiechnęłam się lekko.
- Nawet nie wiesz jak trudno było mi bez ciebie przez ten czas. Chciałem do ciebie zadzwonić ale Bruce groził, że zepsuje mi telefon jeśli to zrobię – zachichotał, a jego klatka piersiowa poruszyła się.
- Używa niezłych metod – uśmiechnęłam się
- Wiem, ale on nie ma dziewczyny. Nie rozumie mojej potrzeby bycia przy tobie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nazwij mnie szalonym, ale jesteś jak narkotyk, skarbie – oblizał usta. – Nigdy nie mam ciebie dość – uśmiechnął się.
Wywróciłam oczami i lekko go od siebie odsunęłam.
- Ale z ciebie Cornball *
Uniósł brwi w górę.
- Co?
- Cornball.
- Co to do cholery jest? – popatrzył na mnie zdziwiony.
Wzruszyłam ramionami.
- Sam się dowiedz.
- Nie, powiedz mi – pochylił się nade mną tak, żebym znajdowała się pod nim.
- Dobra, powiem – wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na niego dziwnie i wyprostowałam się. – To znaczy, że jesteś staromodnym idiotą – zamrugałam kilkakrotnie, posyłając mu niewinne spojrzenie.
- Nienawidzę, kiedy udajesz mądrzejszą ode mnie.. ale przymknę na to oko.
- Naprawdę? – spytałam.
Pokiwał głową z lekkim uśmiechem.
- A to dlaczego?
Pochylił się i przysunął usta do mojego ucha.
- Za bardzo za tobą tęskniłem, żeby kłócić się o takie głupoty.
- Cóż, to dobry początek – uśmiechnęłam się.
- Tak, tak, nie przyzwyczajaj się skarbie. Kłótnie z tobą to normalna rzecz – poprawił czapkę na swojej głowie i uśmiechnął się.
Wywróciłam oczami.
- Oczywiście, że tak.
Zaśmiał się i złapał mój podbródek.
- Lepiej się pospieszmy. Obiecałem Brucowi, że będziemy o trzeciej trzydzieści.
Uniosłam wysoko brwi w zdziwieniu.
- Co mamy zamiar robić, że mamy tam być o trzeciej trzydzieści?
Spojrzał na mnie jakby zobaczył ducha.
- Cholera – potrząsnął głową. – Zapomniałem wspomnieć, że chłopcy urządzają grilla a ty jesteś zaproszona?
Ściągnęłam usta w cienką linię.
- Chyba faktycznie zapomniałeś mi powiedzieć, owszem – zaśmiałam się.
- Co mogę powiedzieć? Jesteś zbyt zniewalająca i przez ciebie zapomniałem – uśmiechnął się, a ja nie mogłam powstrzymać się przed potrząśnięcia głową.
- Dobre – skinęłam.
- Dziękuję – wzruszył ramionami. – Staram się.
- Prawdopodobnie zapomniałeś również o tym, że jestem uziemiona i powinnam już być w domu.
Justin zdał sobie sprawę z tego, co powiedziałam i jęknął sfrustrowany.
- Cholera jasna – mruknął, drapiąc się w tył szyi.
- Ta…  - dodałam, wpatrując się w swoje stopy.
- Myślisz, że możesz do nich zadzwonić i powiedzieć, że masz do zrobienia projekt albo coś?
- Nie mam pojęcia czy mi uwierzą, Justin. Już dawno używałam tej wymówki.
- Jestem pewien, że ci uwierzą. Kłamałaś w związku czymś w ciągu kilku ostatnich dni?
Pomyślałam o tym przez chwilę.
- Nie.
- W takim razie powinno zadziałać.
Przygryzłam wargę.
- A co, jeśli nie?
- To coś wymyślimy – obszedł auto i wskazał na mnie, żebym poszła za nim. Zrobiłam tak, jak pokazał i wyciągnęłam telefon. Justin położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie. Uśmiechnęłam się i złączyłam nasze palce razem.
- Halo?
- Mamo?
Justin ścisnął moją dłoń, dając mi wsparcie.
- Tak? – prawdopodobnie gotowała obiad, bo słyszałam dźwięk talerzy i sztućców w tle.
- Dzisiaj na chemii, pani Rodgers przydzieliła nam partnerów do projektu na jutro i Maria, moja partnerka chciałaby wiedzieć, czy mogłabym z nią nad tym dzisiaj popracować w jej domu? Musimy to zrobić u niej, bo Maria musi opiekować się swoim młodszym bratem.
Bawiłam się palcami Justina i przygryzłam wargę, czekając na odpowiedź.
- Gdzie jest jej mama?
- W pracy. Powinna być o czwartej, więc będziemy same tylko pół godziny.
- Dobrze. Ale bądź w domu około szóstej, okej?
Otworzyłam szeroko oczy, powstrzymując się od krzyku.
- Naprawdę?
Justin ściągnął brwi w jedną linię. Podniosłam dłoń i popatrzyłam na niego.
- Co powiedziała? – spytał, poruszając tylko ustami ale nie wydając żadnego dźwięku.
Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową pokazując, że się zgodziła.
- Tak, Kelsey – westchnęła. – Nie chcę, żebyś przeze mnie oblała.
- Twoja nauka ma pierwszeństwo, tak jak i twoje oceny. Nie oszukuj, tylko się staraj. Jeśli chcesz dostać się na dobre studia musisz mieć dobre stopnie.
Wywróciłam oczami.
- Wiem, mamo.
- W takim razie widzimy się o szóstej.
- Tak – uśmiechnęłam się do Justina.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też – nacisnęłam czerwoną słuchawkę. – Tak! Tak! Tak!
Justin objął mnie ramionami.
- Mówiłem ci, że się zgodzi.
- Wiem. A teraz chodźmy, bo umieram z głodu – uśmiechnęłam się, ciągnąc Justina za rękę.
Chichotając, oboje wsiedliśmy do auta. Zapięłam pas i zaczekałam, aż Justin zrobi to samo, po czym wyjedzie na ulicę.
- Więc? Co stało się na komisariacie? – spytałam.
- Co masz na myśli? – spojrzał na mnie zanim znów wrócił spojrzeniem na drogę.
- No nie wiem. Co powiedzieli? Co zrobili? – wzruszyłam ramionami. – Nie mam pojęcia jak to działa.
Justin pokiwał głową.
- Po prostu przyszli do mojego domu wcześnie rano. Przeszukali mieszkanie i zadawali pytania. Opowiedziałem im historię, tak samo jak i Carly ale to nie wystarczyło. Zabrali mnie i znów zadawali pytania. Oczekiwali, że zmienię swoje odpowiedzi ale znam tą grę, już do tego przywykłem.
Przygryzłam wargę, a ciekawość wzięła nade mną górę.
- Ile razy byłeś aresztowany?
Justin chyba zapomniał, bo nie odpowiedział tylko kontynuował jazdę.
- Justin?
Potrząsnął głową, otrząsając się.
- Co mówiłaś?
Wiedziałam, że udawał bo nie chciał, żebym znała odpowiedzi.
- Ile razy byłeś przesłuchiwany?
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
Skinęłam. Westchnął i skręcił w inną ulicę.
- Pięć.
- Pięć? – spytałam, będąc w kompletnym szoku.
- Tak.
Przygryzłam wargę, bojąc się zadać kolejnego pytania.
- Ile z tych pięciu razy było prawdziwe?
- Masz na myśli ile z tych zbrodni popełniłem?
Nie odpowiedziałam, ale Justin wziął to jako „tak”.
- Wszystkie.
Zamknęłam oczy, mocno ściskając koszulkę i przygryzając wnętrze policzka. Czułam, jak Justin wypalał mi dziurę w twarzy swoim spojrzeniem, ale go ignorowałam. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam przez okno.
- Kels? – spytał Justin, kilka sekund później.
- Hm?
Westchnął.
- Spójrz na mnie.
Potrząsnęłam głową.
- Skarbie, spójrz na mnie – zabrał moją dłoń z koszuli, którą zaciskałam i złapał mnie za nią.
Przełknęłam głośno ślinę i popatrzyłam na niego.
- Tak? – szepnęłam.
- Boisz się?
- Nie – powiedziałam prawdę.
- Jesteś zaniepokojona?
- Tak.
Justin wiedział, o co mi chodziło.
- Wiem, że to wygląda źle..
- To wygląda bardzo źle, Justin – mruknęłam.
- Wiem i chciałbym, żebym mógł się jakoś obronić ale to nie zmieni tego, co zrobiłem – przerwał  i oblizał usta. – Ale chcę żebyś wiedziała, że miałem podstawy do tego co zrobiłem. Ludzie zawierają z nami umowy i prowadzimy z nimi interesy. Jeśli schrzanią sprawę, muszą za to zapłacić. Jeśli pozwolimy im odejść, to jakbyśmy zostali spoliczkowani.
Przetworzyłam te informacje, zanim o czymś pomyślałam.
- Zabiłeś ich tak samo jak zabiłeś P..
- Parkera? – dokończył za mnie.
Skinęłam głową.
- Tak.
Mój brzuch nieprzyjemnie się skręcił. Myśl, że mógł zabić kogoś, a nawet więcej niż jedną osobę była bardzo trudna do zniesienia.
- Co zrobiłeś z ciałami?
- Żadnych pytań więcej, Kelsey – uciął.
- Justin…
- Powiedziałem coś, Kelsey. Wiesz już wystarczająco dużo. Daj spokój.
Na szczęście dojechaliśmy na miejsce, więc nie musieliśmy dalej kontynuować tej niezręcznej jazdy. Kiedy zaparkował, odpięłam pas i wyszłam z auta, a po kilku chwilach Justin do mnie dołączył.
- Jesteś na mnie zła?
- Czy gdybym była, to czy stałabym teraz tutaj?- odwróciłam się, żeby na niego spojrzeć.
Wzruszył ramionami i włożył dłonie w kieszenie spodni.
Przekręciłam klamkę i otworzyłam przed nami drzwi, po czym weszliśmy do środka czując zapachy przygotowywanych steków i burgerów. Uśmiechnęłam się.
- Spójrzcie, kto zaszczycił nas swoją obecnością. Pięć minut spóźniony! – Bruce uśmiechnął się szeroko. Miał na sobie obcisłą bluzkę i spodnie khaki.
Zaśmiałam się.
- Sorry, stary. Korki – Justin zamknął za nami drzwi i odłożył klucze na stolik.
- Co jest takiego zabawnego? – spojrzał na mnie.
- Ty.
Zaskoczony moją bezpośredniością, zwrócił się do Justina.
- Zadziorna.
Justin zachichotał i przybił z nim piątkę.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Cieszę się, że przyszłaś Kelsey.
- Ja też – odpowiedziałam i wyszłam na zewnątrz, gdzie John, Marcus i Marco siedzieli na ogrodowych krzesłach.
- Kelsey! – powiedzieli w tym samym czasie.
Uśmiechnęłam się.
- Cześć chłopcy.
Każdy z nich wstał i przytulił mnie, za nim z powrotem zajął miejsce.
- Co robicie? – spytałam, obierając się biodrem o stół i krzyżując ręce na piersi.
- Zwyczajny.. odpoczynek – John wziął łyka piwa.
- Nie nudzi wam się to?
- Nudzi – burknął Marcus. – Nawet nie wiesz jak irytujące jest ciągłe siedzenie w domu.
- To dlaczego nigdzie nie wyjdziecie albo coś?
- Wychodzimy ale.. czasem jest to zbyt męczące.
- Lenie.
- Hej! – krzyknął Marcus. – Nie jestem leniwy.
Chłopcy zaśmiali się.
- Oczywiście – Marco potrząsnął głową. – Jesteś jedną z najbardziej leniwych osób, które kiedykolwiek spotkałem.
- Wiesz co? Ty też nie jesteś taki niewinny – syknął Marcus.
- Hej, hej hej, nie musicie się kłócić – uniosłam dłonie w obronnym geście. – Tylko zapytałam.
Marcus westchnął.
- Nie sprawy. Czasem odrobinę nam przygrzewa i nie jest to nic dziwnego.
- To prawda – usłyszałam głos za sobą i nawet nie musiałam się odwracać, żeby zobaczyć go kogo należy. – Czasem tak się dzieje.
- Nawet nie jest tak gorąco.
- Dla nich jest – Justin zachichotał i wyciągnął spod stołu krzesło, na którym usiadł i posadził mnie na swoich kolanach. Próbując się dostosować, usiadłam odpowiednio, a wiatr rozwiał moje włosy.
- Nie rób tak skarbie – Justin mruknął.
- Jak? – jeszcze raz się poruszyłam. – Tak?
Chłopcy zachichotali, a Justin jęknął.
- Jeśli nie chcesz, żebym teraz posadził cię na stole i zaczął pieprzyć, to lepiej przestań.
Moje oczy otworzyły się szeroko i kaszlnęłam, żeby pozbyć się niezręcznej ciszy.
- Okej.
Zarumieniłam się i odwróciłam, żeby nie mogli zobaczyć mojej czerwonej twarzy.
- Tak myślałem.
Wywróciłam oczami i spojrzałam na Bruca, który otworzył grill i przygotowywał burgery. Na sam ich widok poczułam, jak cieknie mi ślinka.
- Więc, Kelsey? Jak tam u ciebie? – spytał John.
- Eh – wzruszyłam ramionami. – Chodzę do szkoły, a potem wracam do domu i znów to samo od nowa.
- Brzmi jak niezła zabawa.
Zaśmiałam się.
- I to jaka.
- Jak to jest być w związku z tym tutaj? – Marco wskazał na Justina.
- Dobrze, tak myślę.
- Dobrze? – Justin spojrzał na mnie. – Tylko dobrze? Zgaduję, że wszystkie razy kiedy cię zadowalałem, też były tylko dobre, tak?
- Justin! – syknęłam i uderzyłam go w klatkę piersiową.
Bruce praktycznie wypuścił z dłoni to, co udało mu się właśnie przygotować.
- Co? – spojrzał na mnie.
Zacisnęłam zęby i potrząsnęłam głową.
- Jesteś strasznym dupkiem.
- I tak mnie kochasz – uśmiechnął się.
- Nie – wstałam z miejsca. – Wcale nie.
- Skarbie..
Podniosłam rękę.
- Przestań – odwróciłam się, gotowa żeby odejść, kiedy Justin złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę, przyciskając do klatki piersiowej.
- Przepraszam – szepnął do mojego ucha, lekko mnie całując.
- Zostaw mnie Justin – ostrzegłam.
- Przestań Kelsey.. nie zachowuj się tak.
- Powiedziałam, żebyś mnie zostawił. Teraz.
Westchnął i pozwolił mi odejść, robiąc krok w tył.
- Dziękuję.

Justin’s POV

Spieprzyłem sprawę. Znowu. Nawet nie byłem zdziwiony.
- Dlaczego nie potrafisz zamknąć ust, Bieber – skarcił mnie Bruce.
- Ja tylko żartowałem! Nie sądziłem, że ją to zdenerwuje – usiadłem na krześle.
- Ona jest dziewczyną. One nie rozmawiają o swoich.. seksualnych związkach publicznie.
- Nie ważne, stary – wywróciłem oczami.
- Bruce ma rację. Mimo, że było to zabawne, musisz uważać na to, co mówisz.
- Tak zrobię, tato – syknąłem, posyłając mu zirytowane spojrzenie.
John uniósł ręce w geście poddania.
- Tylko mówię.
- Więc przestań.
John wzruszył ramionami i usiadł na krześle, dokańczając swoją butelkę piwa.
- Mamy tego więcej?
Pokiwał głową i podał mi jedno. Odkręciłem butelkę, czując na sobie ich spojrzenia. Kiedy skończyłem, oblizałem usta.
- Cóż.. to odświeżające.
John potrząsnął głową, nic nie mówiąc.
- Co?
- Nic.
- Tak myślałem – mruknąłem.
- Tylko dlatego, że jesteś na siebie zły, nie musisz wyżywać się na nas – ostrzegł Bruce. – Zorganizowałem to małe spotkanie, żeby cieszyć się z uwolnienia się od sprawy z policją i żeby pobyć chwilę razem. Nie chcę tutaj żadnego złego zachowania.
Zacisnąłem pięści a Bruce odwrócił się w stronę grilla.
Wstałem i odsunąłem od siebie krzesło. Wszedłem do środka domu w poszukiwaniu Kelsey.
- Kelsey?
Żadnej odpowiedzi.
Uniosłem wysoko brwi w zdziwieniu wchodząc po schodach i znajdując Kelsey w moim pokoju, leżącą na łóżku i wpatrującą się w sufit.
- Kels?
Nie odpowiedziała.
Westchnąłem.
- Wciąż jesteś na mnie zła?
- No co ty – mruknęła. – Właśnie powiedziałeś im, że mnie „zadowalałeś”. Wiesz, jak krępujące to było?
- Nie myślałem, okej? Zapomniałem, że dziewczyny się z tym kryją.
- Jak do cholery mogłeś zapomnieć?
- Nie wiem, okej? Tylko żartowałem. Chciałem spędzić fajnie czas.. powinienem pomyśleć dwa razy, zanim otworzyłem usta.
- Nie. Musisz się po prostu nauczyć jak przestać mówić i zacząć używać przy tym mózgu.
Nie chcąc zagłębiać się w kłótnie, pokiwałem głową.
- Masz rację.
- To znaczy, to cię nie zabije tylk.. czekaj, co ty powiedziałeś? – usiadła, wpatrując się we mnie.
- Powiedziałem.. – podszedłem do niej i usiadłem obok. – Że masz rację. Chociaż raz powinienem użyć swojego mózgu.
Kelsey zwęziła oczy.
- Jaki jest haczyk?
- Haczyk? Jaki haczyk?
- Nie wiem. Po prostu zgodziłeś się ze mną w kłótni. To się rzadko zdarza.
Zachichotałem.
- Cóż.. chyba jestem już zmęczony kłótniami z tobą – złapałem ją za rękę i wciągnąłem ją sobie na kolana. – Prawie cię straciłem. Nie chcę tracić czasu na kłótnie.
Pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Ja też nie.
- Więc uwierz mi, kiedy mówię, że mi przykro.
- To nie to, że ci nie wierzę. Po prostu nienawidzę kiedy mówisz takie rzeczy. To psuje humor.
Przycisnąłem swoje usta do jej. Oddając mi pocałunek, Kelsey przycisnęła mnie do siebie za szyję. Położyłem się, kładąc ją pod sobą. W momencie kiedy zacząłem całować ją po szyi, zatrzymała mnie.
- Justin – przycisnęła dłonie do mojej klatki piersiowej.- Przestań.
- Dlaczego? – szepnąłem, pozbawiony oddechu.
Potrząsnęła głową.
- Bo nie chcę.
Pokiwałem głową, rozumiejąc jej decyzję.
- Dobrze, chodź tutaj – wstałem i pociągnąłem ją za sobą.
- Przepraszam.
Potrząsnąłem głową.
- Nie musisz. To nie jest przestępstwo – objąłem ją ramionami.
Uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek.
- Dziękuję.
- Nie ma problemu. A teraz.. czy możemy wrócić do chłopców?
Zaśmiała się, kiwając głową.
- Jasne, możemy.
Wziąłem ją za rękę i zeszliśmy razem po schodach.
- Wybaczyłam ci.. tak w ogóle – mruknęłam do mnie.
Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją, zanim się odsunąłem.
- Aw.. patrzcie kto wrócił – powiedział John dziecinnym głosem. – Robiliście coś nieodpowiedniego?
Kelsey zarumieniła się, chowając twarz włosami. Coś, co robiła bardzo często kiedy była skrępowana.
- Zamknij się, John.
Zaśmiał się i usiadł na krześle.
- Cieszę się, że w końcu wróciliście – powiedział Bruce, stawiając przed nami talerze steków, burgerów i frytek. – Baliśmy się, że ominie was jedzenie.
- Nigdy byśmy tego nie odpuścili – mrugnąłem, owijając ramiona wokół talii Kelsey. – Jesteś głodna?
Pokiwała głową.
- Umieram z głodu.
- W takim razie jedzmy..
Nagle wszyscy zamilkli, słysząc zbliżający się odgłos szpilek. Para czerwonych butów pojawiła się przed nami, a ja powiodłem wzrokiem w górę i jęknąłem, widząc kto to był.
- Aw – Kayla jęknęła. – Zaczęliście beze mnie.
Zacisnąłem uścisk wokół Kelsey wiedząc, że Kayla nas zobaczyła, a po błysku w jej oczach wiedziałem, że miała coś zaplanowanego.

*Cornball – nie miałam naprawdę pojęcia jak to wytłumaczyć, przepraszam.
 _____________________________________________
 Przepraszam za wszystkie błędy, tłumaczone trochę na szybko.
I jak wrażenia? Jak myślicie, co planuje Kayla?

63 komentarze:

  1. Jestem ciekawa co planuje Kayla.. Mam nadzieje, że nic nie zepsuje pomiędzie Justinem a Kelsey.
    Już nie mogę się doczekać kolejnego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg jsjdjfurie kocham kłótnie jelsey jdjavdhifn

    OdpowiedzUsuń
  3. Jsbshwvgs jaram się tym rozdziałem *o* ~@ChersTeddy

    OdpowiedzUsuń
  4. O boże kochaaaam @who_eat_carrots

    OdpowiedzUsuń
  5. Zarąbisty , tylko szkoda , że tak długo nie było nn. Mam nadzieję , że następny będzie szybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. awww jak słodko i wgl ydgidrbxib *_*
    czekam na nowy (:

    @kevinomania

    OdpowiedzUsuń
  7. Awww Jelsey .!! <3 *______* @tylkoniety

    OdpowiedzUsuń
  8. Warto było czekać ! <3
    A tak na przyszłość mogłabyś dodawać trochę częściej te rozdziały.? , może co 3 dni :)
    A jeśli chodzi o Kaylę to myślę że będzie się teraz kleić do Justina i wspominać mu przy Kelsey ich przygody w łóżku xD

    OdpowiedzUsuń
  9. cudo! <3 mam nadzieję że następny pojawi się trochę szybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. booooze, kocham to opowiadanie ♥ mam nadzieje, ze nie bd musiala dlugo czekac na nn huhu ;) [and-i-love-him.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  11. Omnomnom *-* @slivinskapatryc

    OdpowiedzUsuń
  12. Boskiee normalnie , kocham too !! , mam nadzieje ze będziesz dodawała to częściej ;].

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham kocham kocham <3 awwww
    czekam na następny jestem ciekawa co się będzie działo *.*
    koooooooooooooooooooocham

    OdpowiedzUsuń
  14. CZEKAM NA KOLEJNY *o*
    a tak w ogóle ile rozdziałów ma Danger? :D

    OdpowiedzUsuń
  15. kooooocham! <33333 Boże nareszcie Jelsey moments! <33333 tęskniłam za tym *____* nie mogę się doczekać NN, kiedy dowiem się co planuje ta s*ka Kayla -,-

    OdpowiedzUsuń
  16. Kayla ty suko, wszystko spieprzylas.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kayla jest zdolna do wszystkiego .. ciesze sie, ze w koncu przetlumaczylas, a rozdzial czyta sie swietnie *.*

    OdpowiedzUsuń
  18. -,- kayla........ boziu *-* super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  19. awwww Jelsey *.* tak słodko <3
    a Kayla szmata, ciekawe co znowu wymyśliła -.-

    Dziękuję za tłumaczenie i czekam na NN <3

    OdpowiedzUsuń
  20. O Nezu, co ona zrobi? ;_____ ;
    Czemu tak rzadko są rozdziały ? :c

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wiem co napisac... To poprostu jest CUDOWNE :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Czego rozdziały są tak rzadko??? :OOOO

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej co tak długo ? :)
    nie musisz się niczym martwić bo ten rozdział jest świetny, jak pozostałe. Prośba do Ciebie. Chciałabym żebyś tłumaczyła trochę szybciej. Byłabym bardzo, ale to bardzo wdzięczna. Liczę że mniej więcej Ci to wyjdzie. Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  24. matko ta suczita >. < czekam na kolejny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Jestem ci baaaaaaaardzo wdzięczna za to tłumaczenie, odwalasz kawał dobrej roboty ! Jesteś wspaniała *.* ! <3

    DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY !
    DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY !
    DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY !
    DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY !
    DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY !
    DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY !
    DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY !
    DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY ! DZIEWCZYNY !



    Chciałabym polecić ci link, do strony gdzie możecie zdobyć DARMOWE KOSMETYKI oraz próbki , wystarczy uzbierać 100 gwaiazdek , dlatego BAAAAARDZO Cię proszę zarejestrujcie się tam , tym linkiem http://shinybox.pl/order/index/mode/subscription/?ref=24d2b16 . Chcę uzbierać na paczkę, a brakuje mi do niej dosłownie dwóch/ trzech osób . Z góry dziękuję i życzę powodzenia również Tobie w zdobywaniu gwiazdek :)))

    OdpowiedzUsuń
  26. omg, genialne <3 kiedy kolejny ? ;o

    OdpowiedzUsuń
  27. zajebisty *.*
    Jelsey :3
    Danger <3
    kocham to :*
    dziękuje za tłumaczenie :)
    czekam na nn ^^
    P.S mogłabyś dodawać trochę częściej :**

    OdpowiedzUsuń
  28. o BOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOŻE *____*
    W końcu jest ! Czekałam na to. Kocham DANGERA, ile bym oddała za niego. <3 Super, że tłlumaczysz kochana jesteś. ;* Czekam nn. ;*

    OdpowiedzUsuń
  29. P R Z E C U D O W N Y! BOSKI PO PROSTU! A KAYLA WYDAJE SIĘ BYĆ SUKĄ. NIE TRAWIĘ JEJ. JESTEM CIEKAWA, CO WYDARZY SIĘ DALEJ :> JESTEŚ WSPANIAŁA, ŻE TO TŁUMACZYSZ <3 /@IamSkylar_69

    OdpowiedzUsuń
  30. Awww.. kocham <3
    Czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Super! Jeszcze raz Dzięki że tłumaczysz :> czekam z niecierpliwoscą

    OdpowiedzUsuń
  32. Genialne <3 <3 <3 kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie wiem co ta suka planuje, ale wiem że nie będzie to miłe i Danger się wkurwi

    OdpowiedzUsuń
  34. kocham kocham kocham !! :DD czekam na kolejny :DDDD :***

    OdpowiedzUsuń
  35. SORRY ALE NIE DAŁO SIĘ DODAĆ TEGO ROZDZIAŁY TROCHĘ SZYBCIEJ , KIEDYŚ BYŁY CO 2 DNI LUB 3 A TERAZ TAK DŁUGO TRZEBA CZEKAĆ :C
    ANYWAY ROZDZIAŁ SUPER :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Kochaaaaaaaaaaaaaam . < 33333 .
    Kiedy następny ? *.*

    OdpowiedzUsuń
  37. Rewelacja :D Co chce zrobić Kayla?

    OdpowiedzUsuń
  38. Wiem co będzie na początku następnego rozdziału!! Zaczęłam sb tłumaczyć (ale i tak czekam na rozdział tutaj) i wiem tylko tyle na razie że bd sprzeczka między Justinem a Kaylą ale nie wiem jak to się skończy ;((

    OdpowiedzUsuń
  39. Świetny, świetny, świetny!!
    @dangerous_696

    OdpowiedzUsuń
  40. ughh, Kayla, bedzie afera i klotnia miedzy Jelsey

    OdpowiedzUsuń
  41. meeeeega *____*

    OdpowiedzUsuń
  42. kiedy następny ? : )

    OdpowiedzUsuń
  43. nienawidze KAYLEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE

    OdpowiedzUsuń
  44. Danger stał się moim narkotykiem

    OdpowiedzUsuń
  45. Potrzebuje teraz Dangera w moim lozku. Hahha, matko chyba sie uzaleznilam od niego...
    -@andzelikaab

    OdpowiedzUsuń
  46. Czy mogłabyś mi podać link tych obrazków? Obiecuję że nie zgapię plisss

    OdpowiedzUsuń
  47. bez komentarza, ale w dobrym sensie *,*

    OdpowiedzUsuń
  48. KIEDY BĘDZIE 63 ROZDZIAŁ !?
    NIECIERPLIWIĘ SIĘ !!
    DAJESZ SZYBKO !!!! C:

    OdpowiedzUsuń
  49. Ta Kayla działa mi na nerwy ona na pewno coś zmajstruje.

    OdpowiedzUsuń